niedziela, 8 lutego 2015

20. Tajemnica

- Rafiki, czy to coś poważnego? - pytała zmartwiona Kiara?
- Ależ nie. Koda po prostu...- odparł, po czym popatrzył się na znudzonego lewka - Możesz już biec mały, jestem pewien, że nie chce ci się słuchać tego ględzenia dorosłych hehehe...
Koda kiwnął głową Rafikiemu, po czym prędko, szczęśliwy pobiegł przed siebie. Chciał spotkać się z siostrą i pobawić się z nią, ale po drodze spotkał Aidi.
- Cześć królewiczu! - krzyknęła Aidi i się zaśmiała- Co robisz?
- A spaceruje sobie, a ty? - uśmiechnął się do koleżanki
- Ja też wybrałam się na mały spacerek. A może przejdziemy się razem?
Lewek zgodził się. Dwójka szła samotnie po sawannie. Rozglądali się i podziwiali piękno Lwiej Ziemi.
- A więc, potem , któreś z was będzie tu rządzić, hę?
- Tak - przytaknął Koda dumnie
- A, wiesz kto nim będzie? - spytała ciekawska
- Ocz... - zawahał się, przypomniał sobie, ze obiecał mamie nic nie mówić - Ocz-oczywiście, że nie, nikt tego nie wie, oprócz dziadów i rodziców.
- Aha - machnęła łapą Ruda po czym poszli dalej
Co jakiś czas zobaczyli a to ptaki, a to stadko antylop. Nagle na nosie lwiczki wylądował motylek. Stworzenie machało niebieskimi skrzydłami. Aidi skrzywiła się, próbując strącić owada z twarzy. Koda zaśmiał się i rzucił się na piękne stworzenie, wpadając na przyjaciółkę. Zaczęli się turlać i bawić.
- Eh, Aidi, ale ty jesteś podobna do Idii - zaczął rozmowę
- Serio? Ale pod jakim względem? 
- W sumie, to ogólnie ehhh...- westchnął - Tęsknie za nią... Za tym jak się razem kłóciliśmy, jak się bawiliśmy, jak spędzaliśmy czas...
Koda posmutniał.
- Hej, spokojnie... - zaczęła lwiczka - Chyba książę nie będzie płakał co?
Zaśmiała się i go szturchnęła. On natomiast lekko się uśmiechnął i też ją szturchnął
- A wiesz może, gdzie Idia może być? - spytała się  z ciekawości
- Nie wiem, ale chciałbym... - od razu znowu posmutniał
- Dobra, zmieńmy temat - zawołała ruda- A gdzie jest Leah ?
- Pewnie z Sakką - odparł
- A może pójdziemy na.. - przerwała, bo ku nim zmierzała Marbi
- Cześć Koda, hej Di! - Zawołała biała
- Hej Marbi! - ucieszył się Koda
- Hejka... "Biała Damulko" - Wyszeptała dwa ostatnie słowa - Wiecie co, ja już muszę lecieć pa!
- Pa! - Krzyknęli
- Koda, muszę ci coś powiedzieć- mówiła podekscytowana - Ale musimy być cicho...To tajemnica
- Ch-chcesz powierzyć mi tajemnice? - Lewek poczuł się dumnie
- Pewnie głuptasie, a komu? Tobie ufam jak nikomu innemu!
Brązowy się zarumienił
- A więc słuchaj....... -mówiła Marabi
 Oczywiście, nie mogę wydać, co powiedziała Marbi, ponieważ jest to tajemnica między białą a brązowym. Zdradzę wam, że mi też wyjawiła tą tajemnice, ale obiecałam, że nie wyjawię jej nikomu :P
- ....... Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz - skończyła lwiczka
Nagle trawa zaszeleściła. Lekki wiaterek zaczął wiać w sierść lwiątek. 
- Oczywiście, że nie, nigdy w życiu! - powiedział
- Dziękuje! Jesteś najlepszy! - po czym liznęła go w policzek
- ...O i gratuluje Ci braciszka! - dodał nadal zarumieniony Koda
Brązowy lwiak dowiedział się, że niebieskooka ma od kilku dni małego braciszka. Wie też, że ma na imię Andre. Malec jest biały, ma niebieskie, lekko wpadające w zieleń oczy oraz czarny nosek. Ma grzywkę. Z tego co mu opowiedziała Marbi, jest bardzo słodziutki. Bardzo śmiesznie się uczy chodzić.
- Jak będzie starszy przyjdę z nim na Lwią Ziemię.
- Ale super! Nie mogę się już doczekać! - mówił Koda - Berek! Gonisz!
- Ha! Złapie Cię! - wołała Marbi
-Ee nie ma szans! Hehe!
Biała i Brązowy zaczęli się świetnie bawić. Śmiali się, rozmawiali, biegali i leżeli. Może teraz przenieśmy się gdzie indziej. Do pewnego młodego lewka, z brązową grzywką. Młody leżał na skale ze smutną, nawet bardzo smutną miną. Jego oczy były zalane łzami. Z nikim nie rozmawiał,ani nie spotykał się. Naku. Tak to on. Wiem, trudno w to uwierzyć, że ten wesolutki, pełen życia lewek jest taki. Był nadal pogrążony w żałobie. Od tamtego czasu, stał się agresywny. Każdy  kto próbował go pocieszyć ( najczęściej Leah i Avi), lub choć zbliżyć się zostawał odpychany. Był złośliwy, wredny i okropny dla przyjaciół. Cały czas wybrzydzał wszystkim. Nie myślcie sobie, że stał on się zły, czy nie lubi już królewskich trojaczek, kuzynów czy Marbi i Aidi. On po prostu tęsknił za swoją miłością. Zawsze nocami patrzył się w rozgwieżdżone niebo, myśląc o Zari. O tej jedynej.  Ale wracając, leżał na skale, próbując swoimi pazurkami wydrapać obraz lwicy. Wystrugał oczy. Chciał wykonać swój rysunek dalej, lecz nagle ogarnęło go wielkie przerażenie, a za razem zdziwienie. Oczy te zaczęły się świecić białym blaskiem. Naku automatycznie odskoczył w tył. Wiatr zaczął wiać, prowadząc lewka ku małego źródełka. Spojrzał się w dół. Zobaczył jakby w wodzie przebiegła znajoma lwica. Potem znowu przebiegła. Nie widział jej całej. Tylne łapy, czubek nosa oraz ta piękna grzywka, tyle mu wystarczyło aby rozpoznać kto to był. Za każdym razem, gdy próbował jej się przypatrzeć, magicznie rozpływała się.
- Zari! - krzyknął pełen nadziej brązowy, że mu odpowie, lecz niestety, nie dosłyszał nawet szmeru.
Pomyślał, że ma jakieś omamy.
- Pewnie to tylko halucynacje! - powiedział - MOJE DURNE SNY!
- Naku, spokojnie... - mówił głos bardzo niewyraźnie i cicho.
To był odgłos, jakby wiatr szeptał mu do ucha.
- Żyj jak dawniej.... Wesoło i zabawnie...
- Ale ja nie mogę Zari! Bez ciebie to nie to samo! Życie straciło sens...
- Nie mów tak.... To kłamstwo... Przyjaciele, Avonna...
- Co? Avi?
- Avonna.... - zakończył głos, po czym wiatr ucichł.
- CZEKAJ! -krzyknął - Żyj dalej... Ona ma racje
Lewek przemyślał swoje zachowanie przez ostatnie dni. Zachowywał się jak totalny głupek. A Avonna, ją najbardziej krzywdził. Nie zauważył, że ona go KOCHA... Cały czas próbowała się do niego zbliżyć, a on reagował agresywnie... Po chwili zaczął szukać Brązowookiej.
-Avi! - wołał - Avonna!
Szukał jej i szukał. Nagle zobaczył, że jest na granicy. Miała właśnie wejść na cmentarzysko słoni, ale brązowy jej w tym przeszkodził.
- Avi...- zaczął
- Naku..? - zdziwiła się jasna, że on w ogóle do niej zagadał
Wcześniej traktował ją jak powietrze...
- Ja.. Ja chciałem cię przeprosić...
- Och Naku...
Lwiątka pogodziły się, po kilku minutowej rozmowie. Naku chciał przeprosić również resztę za jego  zachowanie, ale po dniu spędzonym z Avi. Może nie czuł do niej tego co do Zari, ale warto spróbować.
A wracając do naszego księcia, młody wrócił z Marbi bliżej Lwiej Skały. Nagle zobaczyli, że wszystkie lwice gromadzą się w jaskini. Popatrzyli się z ciekawością, a po tym prędko tam pobiegli. Zobaczyli Kiarę, która wpuściła ich do przodu. Mieli świetny widok! Po kilku minutach weszła Leah, która również znalazła się z przodu, obok lewka.
- Łał... - szepnęła Leah

______________________________________________
Mam nadzieję, że nocia się podoba ^^ Napisałam trochę o Naku, który strasznie się zmienił od śmierci Zari. Słyszał on niewyraźnie, oraz jej nie widział oko w oko, ponieważ on nie ma tego daru, jaki ma Simba i Idia. Może zobaczyć tylko duchy tak jak inni, czyli m.in Rafiki xD Marbi ma braciszka jeej :D Przepraszam za nie wyjawiony sekrecik, ale wiecie, nie mogę, Obiecałam Marbi :P O i zaczynam znowu numerować notki, bo ja sama się pogubiłam xD Już jest 20 :D
Pozdrowionka ^^





4 komentarze:

  1. cud miód notka, uwielbiam akcje z Kodą i Marbi

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej !
    Super piszesz !
    Ja tak nie umiem ! ;)
    Pozdrawiam Paulina Palina :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czytać twoje opowiadania.
    Ładne obrazki.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny wpis, braciszek Marbi jest słodki, śliczne obrazki, Miłość jest cudowna i widać, ze ktś tutaj jest zazdrosny...

    OdpowiedzUsuń