Ciepły uśmiech
Spotkanie z nowym opiekunem, a raczej sposób w jaki się poznali był bardzo nieoczekiwany. Lwica wydawała się interesująca, żadne z młodych lwiaków nie pomyślało nawet, że ta nieznajoma postać, może być osobą, z którą będą, chcąc, czy nie chcąc blisko przez następny, nieokreślony okres czasu. Jakże zabawna dla czerwonookiej była ich reakcja. Osłupiałe miny, szczęki można by rzecz wręcz do ziemi sięgały, oczy szeroko otwarte, a w nich zdziwienie. Pierwszy, który otrząsnął się był Koda. Od razu przybrał obrażoną minę, zmarszczył brwi i odwrócił się do reszty.
- Chodźcie, idziemy. - prychnął patrząc po wszystkich, nie pozwalając sobie spojrzeć ani na Saeti, ani na Kovu.
-Ale...- zaczęła Leah, jednak brat ruszył do jaskini bez słowa, podobnie jak reszta.
Naku od razu ruszył z zielonookim, podobnie jak Idia. Avi pewnie prychnęła pod nosem, znikając w jaskini. Oburzyła się, coś takiego w ogóle miało miejsce. Marbi natomiast niepewnie spojrzała na swojego przyjaciela. Zwróciła wzrok w stronę dorosłych, ruszając się z miejsca i idąc za resztą. Sakka spojrzał na Leah, która wciąż siedziała i patrzyła na dwójkę, miał do niej podejść, jednak uprzedziła go Aidi, która położyła jej łapę na ramieniu. Gdy lwiczka z grzywką spojrzała w jej stronę, ruda skinęła na nią głową, tym samym prowadząc ją do jaskini. Jasna wzięła głęboki oddech dając się prowadzić w ciszy, Sakka do nich dołączył. Gdy ta zerknęła w jego stronę, ten leciutko się do niej uśmiechnął. Odwzajemniła to, a gdy tylko weszli do jaskini dołączyli do całej paczki. Czuć było, że atmosfera jest nieco napięta. Na twarzy każdego rysowały się inne emocje, Książę nie wytrzymując już po paru minutach wybuchnął:
- Poza tym, że dają nam jakiegoś opiekuna, do tego przedstawiają nam go niespodziewanie!
- Do tego nieznajomą - wtrąciła brązowooka.
- Skąd ona w ogóle jest! Nigdy jej nie widzieliśmy i chcą, żeby się nami opiekowała!
- Pierwsze spotkanie pierwsze oszustwo - wywróciła oczami Avi.
- I jak mamy jej zaufać? No powiedzcie mi jak?! - warczał na prawo i lewo, chodząc w kółko.
- Koda przestań tak łazić i paplać! Też jestem zła, ale nie musisz do diaska powtarzać wszystkiego co już wiemy! - odwarknęła zielonooka siostra.
- Dlaczego niby! Mogę wyrażać swoją złość i nic ci do tego Idia! - odpysknął do niej. - A to, że stało się to co się stało, tym bardziej pozwala mi gadać o tym i gadać aż będą mieli tego wszyscy dość!
- On ma rację - powiedziała Avi marszcząc brwi. - No bo pomyślcie jak mogli nas tak potraktować!
- Dzięki Avi! - powiedział Koda na głos wciąż podburzony.
- Nie mówię, że się z tobą nie zgadzam, mówię tylko, żebyś się zamknął!
- Hej! Uspokójcie się proszę was - wbiła się w rozmowę biała lwiczka. - O co teraz krzyczycie na siebie? Przecież wszyscy jesteśmy w tym samym...
Niebieskooka mówiła spokojnie i delikatnie, a za razem w jej głosie była pewność. Pierwszym spojrzeniem uraczyła brązowego lewka, później przeniosła wzrok na rudą.
- Nie ma sensu teraz rozdrabniać się o takie sprawy i kłócić o to czy ktoś coś mówi, czy nie - dodała lekko marszcząc nos, jednak wciąż na twarzy jej widniał spokój.
- Jeżeli on ma tak paplać cały czas o wszystkim co już każdy z nas wie bardzo dobrze, zamiast obmyślić coś konkretnego, to się nie dogadamy nigdy! - pufnęła dziewczyna.
Koda zazgrzytał zębami zdenerwowany i tupnął nogą warcząc pod nosem. Odwrócił się jednym szybkim ruchem oddalając się od reszty, powoli znikając za cieniem w głąb jaskini.
- No i co obrażasz się i idziesz? Serio! - Zmarszczyła nos zielonooka.
-Idia no nie dopiekaj mu już.. I tak już jest wściekły - wtrąciła Avi. - Do tego ma dużo racji.
- A czy ja mówię, że nie ma racji? - oburzyła się nieco. - Chcę tylko aby przestał tyle gadać i skierował się do konkretnych myśli, czyli co dalej.
- Ale dogryzając mu nic nie zdziałasz sama - dodała brązowooka.
- Idia też musisz faktycznie ochłonąć, także jesteś poddenerwowana..-mruknęła Leah.
- No to w takim razie udobruchajcie braciszka to pogadamy! Bo ja inaczej z nim nie mogę! - prychnęła.
Biała położyła na jej ramieniu łapę i skinęła głową, na znak, że z nim pogada. Była świadoma, że kłótnie dużo tu nie zdziałają, podobnie jak niepotrzebne złoszczenie się na siebie. Sama na nikogo się nie denerwuje, ponieważ nie widzi w tym sensu, dodając, że ma zupełnie odmienne poglądy niż inni, co do całej sytuacji z opiekunem. Niebieskooka oddaliła się od grupki, w stronę, gdzie poszedł chłopak.
Naku siedział dalej, niż bliżej całej grupki i patrzył jedynie w ciszy na wszystko. Co on sądził o tym wszystkim? Czy on w ogóle coś myśli co do tej całej sprawy? Czy go ta cała sprawa interesuje? Zadaje sobie w głowie cały czas te same pytania szukając odpowiedzi. "Nie wiem." Powtarzał za każdym razem. Czy chciał takiej odpowiedzi od samego siebie? "Nie wiem." Znowu ta sama odpowiedź. Chłopak już nawet myślami nie był przy początkowym temacie. Odpłynął nimi zupełnie gdzie indziej. Z zadumania wyrwał go nagle głos kolegi. Jasny lewek przysiadł obok niego.
- Ciekawe co dalej będzie - mruknął
-Oh.. Sakka - pokręcił szybko głową brązowy, otrząsając się. - Tak...tak
Sakka wziął głęboki oddech prostując się. Przymknął na moment oczy. Przed nimi dziewczyny wciąż prowadziły dyskusję o całym zamieszaniu, za nimi młoda para - o ile nie każdy, to na pewno Sakka widział między nimi te iskierki - stara się omówić sprawę, tak ich dwójka siedzi i patrzy na to wszystko.
- Ostatnio dużo się dzieję, zauważyłeś? - spytał uchylając oczy i zerkając nieco na ciemniejszego.
- Tak... powiedziałbym, że nawet za dużo - odparł bez większych emocji, nie odrywając wzroku, wciąż patrząc przed siebie.
Jasny lewek odwrócił na moment wzrok, po chwili kładąc łapę na nim i powiedział:
- Jeśli coś będzie cię gnębić, wiesz, że jestem tu dla ciebie, tak jak my wszyscy. Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze możesz na nas liczyć - uśmiechnął się ciepło i przyjaźnie do niego.
Naku w końcu uraczył kolegę swoim spojrzeniem. Przez moment patrzył na niego z lekko uchylonymi ustami, jednak po chwili odparł lekko kiwając głową:
- Nie wiem o co ci chodzi. Daj mi spokój, co?
- Jasne..- mruknął spokojnie.- Po prostu...Chcę, abyś o tym pamiętał
Młody zwrócił swój wzrok na ziemię, zabierając łapę z ciemnego,po czym skierował znowu przed siebie. Zielonooki przypatrzył się starszemu nieco koledze. Dawno nie przyglądał się żadnemu ze swoich znajomych. Sakka wydał mu się teraz nieco wyższy niż te paręnaście dni temu. Dziwi go to, że wciąż siedzi przy nim, skoro przed chwilą go spławił. Powinien iść do reszty, a nie go denerwować. Czy on go denerwuje teraz swoją obecnością? Może.
- Musisz tu siedzieć? - fuknął Naku.
- Huh? Ah przepraszam cię - zaśmiał się zawstydzony. - Po prostu pomyślałem, że -
Przerwał mu wtedy donośny głos Avi
- Chłopaki a wy co o tym myślicie? - Spytała podchodząc do dwójki, tym samym kierując wzrok reszty na nich.
Jasny odchrząknął w tym momencie i zaśmiał się cicho, pocierając łapą o grzywę.
- Heh, wszystko zaczyna się kręcić
- Nic większego o tym nie myślę - powiedział bez emocjonalnie Naku.
Sakka zerknął na niego, natomiast Avi usiadła obok niego, opierając się nieco i z szerokim uśmiechem spytała:
- No coś ty, musisz coś o tym myśleć
- Ehh - westchnęła Idia - No to jesteśmy zorganizowaną grupą, serio
Wywróciła oczami, na co Naku zmarszczył nieco nos, jednak się nie odezwał.
-Hej, ale w końcu jakoś z tego wyjdziemy - dodała Aidi patrząc po wszystkich - No bo co tam opiekun, nam by się nie udało?
Idia znów wywróciła oczami na to i pokręciła głową, mając zamiar coś dodać od siebie, ale Leah ją uprzedziła.
- Może nie musimy sobie wcale dawać sobie z tym rady... Może posiadanie opiekuna nie będzie takie złe? Wydaje się być miła i fajna.. - mruknęła jasna lwiczka nieco ciszej, niepewnym nieco głosem.
- Oni chcą, żebyśmy tak myśleli - powiedziała Avi podchodząc do niej, tym samym odrywając się od Naku. - A później co? Więcej zasad, więcej zakazów, kary! Ja temu mówię nie!
- Pani Saeti nie wygląda na taką...
- Nie wygląda nie wygląda, a później będzie klops! - szara zrobiła kółko wokół własnej osi i na koniec usiadła. - Później już nic nie zrobimy
- Rozumiem, ale... - powiedziała cicho lwiczka, ale się zatrzymała - Masz chyba rację...
Odwróciła ona lekko wzrok. Nie była co do tego pewna. Wcale, a wcale. Niezbyt popierała myślenie brązowookiej, pomimo, że przyznała jej rację. Idia spojrzała na siostrę, lekko karcąc ją wzrokiem. Ruda widziała, co znowu jej siostrzyczka zrobiła, Przecież widać po niej całej, że myśli inaczej! Już wie, że będzie musiała z nią o czymś pogadać.
- No więc jak? Co robimy? - Spytała Aidi patrząc po wszystkich, czy ktoś ma jakiś pomysł.
Wtedy odpowiedział jej głos księcia.
- A co mamy robić? Działamy razem i nie dajemy się opiekunce - powiedział pewnie, idąc u boku z Marbi.
- Jak humorek wrócił? - zaśmiała się Aidi.
- Humorek cały i zdrowy - odparł Koda unosząc kącik ust.
- Całe szczęście - dodała Idia i spojrzała na Marbi lekko skinając głową na podziękowanie, że doprowadziła brata do porządku.
Niebieskooka odpowiedziała lekkim uśmiechem na to.
- Koda...- podeszła do przyjaciela, który niczym w gorącej wodzie kąpany chodził w jedną i z powrotem warcząc na wszystko.
-Co! - warknął odwracając się szybkim ruchem w stronę głosu, nieco się zawstydzając, gdy zobaczył przed sobą Marbi. - Oh to ty Marbi...Wysłali cię po mnie?
Spytał unosząc brew lekko, będąc wciąż bardzo wkurzonym. Przecież on chce dobrze, a oni muszą uważać że robi coś źle! To on jest następcą tronu, dlaczego miałby się zamknąć, kiedy coś mówi?!
- Chcę po prostu porozmawiać Koda...- powiedziała spokojnie, siadając naprzeciwko niego.
Brązowy pomimo, że nie miał ochoty na rozmowy, głośno wypuścił powietrze z nosa i usiadł, a wręcz klapnął na ziemię mając odwróconą głowę w bok. Pewnie, że ją wysłali!
- O czym? - prychnął. - Na pewno nie mam zamiaru przepraszać!
- Nie o to chodzi Koda. Nie musisz za nic przepraszać nikogo. - Zaczęła, co zadowoliło wewnętrznie lwiaka, że nie tylko on tak sądzi. - Chciałam się zapytać, czy warto się tak denerwować na siebie?
- Nie ważne, czy warto czy nie, zdenerwowała mnie! A reszta nawet nic nie powie, no to co ja ta będę się pruł i próbował coś zrobić! - fuknął.
Dziewczyna przysunęła się nieco bliżej.
- Przecież wszyscy jesteśmy po jednej stronie..Wszystkim nie podoba się to, co się dzieje, ale naprawdę nie musimy się złościć na siebie - Mówiła próbując dotrzeć do brązowego na spokojnie.
- Nawet jeśli jesteśmy po tej samej stronie, to dlaczego niby mam być kwestionowany!
- Po prostu nie przechodziłeś do sedna, tylko o to chodziło, mogliśmy to na spokojnie wyjaśnić, bez żadnych kłótni
- Idia jakoś też się złościła do niej nic nie masz? - zmarszczył nos, wciąż stojąc przy swoim.
- Owszem, ale uważam, że powinieneś postąpić mądrzej w tym momencie i nie odpowiadać na ogień ogniem, tylko uniknąć kolejnego konfliktu między wami, nami, nieważne miedzy czym - mówiła, wyjaśniając. - Czemu to służy? Kłótnia, później kolejna kłótnia i znowu kłótnia. Nie lepiej to wyjaśnić na spokojnie i współpracować?
Lwiak nie odpowiedział jej. Przez moment zaczął się zastanawiać. To co mówi lwica nie było wcale głupie. Może faktycznie niepotrzebnie się zdenerwował? Ale on jest w końcu następcą tronu, powinni się jego słuchać! Jednak wciąż Marbi miała w tym cień racji... Przez dłuższą chwilę siedzieli tak w ciszy, brązowy lwiak przemyślał trochę to.
- Nie chcę ci plątać myśli Koda - odezwała się w końcu znowu biała. - Ale myślę, że takie myślenie może ci pomóc nie jeden raz. Do tego sam dużo nie zdziałasz, nie ważne, jaką rangę, czy ile siły masz w sobie. Współpraca to podstawa nie sądzisz?
Uśmiechnęła się lekko do niego. Zielonooki wziął głęboki oddech.
- No może dobrze mówisz...
- To nieważne, czy dobrze mówię, czy nie - pokręciła głową - Ważne jest to, co z tego wyniesiesz
- Uhhh..- jęknął chłopak. - Dlaczego musisz być taka mądra!
Biała nieco się zarumieniła na to. Delikatny uśmiech na jej twarzy nie znikł, a zaśmiała się jedynie cicho.
- Możesz wynieść z mojej paplaniny jakieś mądre rzeczy głuptasie, nie przesadzaj
- Mądre rzeczy, które ty wypowiedziałaś, więc to wskazuje na to, że ty jesteś mądra.
- Tak tak.. - mruknęła kiwając głową na boki.
Dwójka siedziała tak przez jeszcze pewien czas. Koda zdołał się już uspokoić, roześmiał się, a także zmotywował do działania. Dziewczyna działa na niego naprawdę pobudzająco. Jest cudowna! To właśnie dlatego chce ją za swoją królową.
- Jestem gotowy Marbi - powiedział podnosząc się. - Uspokojony jak tylko się da
Ta zaśmiała się na to i sama się podniosła.
- Na te słowa czekałam - odpowiedziała wesoło.
Dwójka ruszyła w stronę, w którą była ich cała grupka. Za nim jeszcze do nich dołączyli, dziewczyna powiedziała do niego idąc przy jego boku.
- Chciałam tylko dopowiedzieć, żebyś wiedział - zaczęła. - Uważam, że to wcale nic złego, że przyznali tu opiekuna. Może faktycznie się przydać.
-Huh? - spojrzał zdziwiony na białą.
Nie spodziewał się, że Marbi popiera całą sprawę z opiekunem... Dlaczego w takim razie przyszła go uspokoić i zmotywować do współpracy, skoro nie zgadza się nawet z nimi. Przecież dzięki temu całe plany na zniesieniu rangi opiekuna mogły się posypać przez ich kłótnie, więc dlaczego? Myśląc tak, zobaczył wtedy ten miły i ciepły uśmiech niebieskookiej zwrócony do niego. Tak..Przecież to Marbi w końcu... Jego kochana Marbi. Odwzajemnił jej pewnym siebie uśmiechem. Słysząc pytanie zadanę przez Aidi, nie zawahał się przy udzieleniu odpowiedzi.
- A co mamy robić? Działamy razem i nie dajemy się opiekunce - powiedział pewnie.
Zaangażowani w te wszystkie rozmowy, czy kłótnie, a teraz rozwiązania, mało co wiedzieli, że na skałce w środku siedziała młoda opiekunka, przysłuchując się wszystkiemu z lekkim zaradnym uśmiechem. Nie zdołali się nawet zorientować, kiedy weszła do środka, tak samo kiedy wyszła. Czując ciepło słońca na sobie, oraz jak wiatr rozwiewa jej futro przymknęła oczy na moment. Wzięła głęboki oddech, uchylając po chwili oczy.
- Młodzi są naprawdę ciekawi. Czuję, że dadzą mi popalić - zaśmiała się.
- Dlatego wziąłem ciebie do tego zdania. Wiem, że uwielbiasz wyzwania - odparł jej Kovu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziała zadowolona. - Zobaczymy, czy dadzą sobie ze mną tak łatwo radę. Ale widzę, że oni też są nie lada paczką.
- Oj zdaję sobie z tego sprawę lepiej niż myślisz - lew także się zaśmiał, gdy w tej chwili na horyzoncie zobaczył lecącego w ich stronę Zazu z wiadomością. - Już jest.
- Królu Kovu! - powiedział, gdy tylko wylądował ptak, kłaniając się przed królem.
-I jak Zazu? - spytał. - Jaka jest ich odpowiedź?
Kovu niecierpliwie czekał na jego wiadomość, wręcz wbijając powoli pazury w skałę, na której stali.
- Ich odpowiedź - zaczął przerywając na moment, aby zaczerpnąć powietrza.
-Jest? - spytał Kovu chcąc poznać odpowiedź jak najszybciej.
- Jest pozytywna. - dokończył.
Niebieskooka mówiła spokojnie i delikatnie, a za razem w jej głosie była pewność. Pierwszym spojrzeniem uraczyła brązowego lewka, później przeniosła wzrok na rudą.
- Nie ma sensu teraz rozdrabniać się o takie sprawy i kłócić o to czy ktoś coś mówi, czy nie - dodała lekko marszcząc nos, jednak wciąż na twarzy jej widniał spokój.
- Jeżeli on ma tak paplać cały czas o wszystkim co już każdy z nas wie bardzo dobrze, zamiast obmyślić coś konkretnego, to się nie dogadamy nigdy! - pufnęła dziewczyna.
Koda zazgrzytał zębami zdenerwowany i tupnął nogą warcząc pod nosem. Odwrócił się jednym szybkim ruchem oddalając się od reszty, powoli znikając za cieniem w głąb jaskini.
- No i co obrażasz się i idziesz? Serio! - Zmarszczyła nos zielonooka.
-Idia no nie dopiekaj mu już.. I tak już jest wściekły - wtrąciła Avi. - Do tego ma dużo racji.
- A czy ja mówię, że nie ma racji? - oburzyła się nieco. - Chcę tylko aby przestał tyle gadać i skierował się do konkretnych myśli, czyli co dalej.
- Ale dogryzając mu nic nie zdziałasz sama - dodała brązowooka.
- Idia też musisz faktycznie ochłonąć, także jesteś poddenerwowana..-mruknęła Leah.
- No to w takim razie udobruchajcie braciszka to pogadamy! Bo ja inaczej z nim nie mogę! - prychnęła.
Biała położyła na jej ramieniu łapę i skinęła głową, na znak, że z nim pogada. Była świadoma, że kłótnie dużo tu nie zdziałają, podobnie jak niepotrzebne złoszczenie się na siebie. Sama na nikogo się nie denerwuje, ponieważ nie widzi w tym sensu, dodając, że ma zupełnie odmienne poglądy niż inni, co do całej sytuacji z opiekunem. Niebieskooka oddaliła się od grupki, w stronę, gdzie poszedł chłopak.
Naku siedział dalej, niż bliżej całej grupki i patrzył jedynie w ciszy na wszystko. Co on sądził o tym wszystkim? Czy on w ogóle coś myśli co do tej całej sprawy? Czy go ta cała sprawa interesuje? Zadaje sobie w głowie cały czas te same pytania szukając odpowiedzi. "Nie wiem." Powtarzał za każdym razem. Czy chciał takiej odpowiedzi od samego siebie? "Nie wiem." Znowu ta sama odpowiedź. Chłopak już nawet myślami nie był przy początkowym temacie. Odpłynął nimi zupełnie gdzie indziej. Z zadumania wyrwał go nagle głos kolegi. Jasny lewek przysiadł obok niego.
- Ciekawe co dalej będzie - mruknął
-Oh.. Sakka - pokręcił szybko głową brązowy, otrząsając się. - Tak...tak
Sakka wziął głęboki oddech prostując się. Przymknął na moment oczy. Przed nimi dziewczyny wciąż prowadziły dyskusję o całym zamieszaniu, za nimi młoda para - o ile nie każdy, to na pewno Sakka widział między nimi te iskierki - stara się omówić sprawę, tak ich dwójka siedzi i patrzy na to wszystko.
- Ostatnio dużo się dzieję, zauważyłeś? - spytał uchylając oczy i zerkając nieco na ciemniejszego.
- Tak... powiedziałbym, że nawet za dużo - odparł bez większych emocji, nie odrywając wzroku, wciąż patrząc przed siebie.
Jasny lewek odwrócił na moment wzrok, po chwili kładąc łapę na nim i powiedział:
- Jeśli coś będzie cię gnębić, wiesz, że jestem tu dla ciebie, tak jak my wszyscy. Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze możesz na nas liczyć - uśmiechnął się ciepło i przyjaźnie do niego.
Naku w końcu uraczył kolegę swoim spojrzeniem. Przez moment patrzył na niego z lekko uchylonymi ustami, jednak po chwili odparł lekko kiwając głową:
- Nie wiem o co ci chodzi. Daj mi spokój, co?
- Jasne..- mruknął spokojnie.- Po prostu...Chcę, abyś o tym pamiętał
Młody zwrócił swój wzrok na ziemię, zabierając łapę z ciemnego,po czym skierował znowu przed siebie. Zielonooki przypatrzył się starszemu nieco koledze. Dawno nie przyglądał się żadnemu ze swoich znajomych. Sakka wydał mu się teraz nieco wyższy niż te paręnaście dni temu. Dziwi go to, że wciąż siedzi przy nim, skoro przed chwilą go spławił. Powinien iść do reszty, a nie go denerwować. Czy on go denerwuje teraz swoją obecnością? Może.
- Musisz tu siedzieć? - fuknął Naku.
- Huh? Ah przepraszam cię - zaśmiał się zawstydzony. - Po prostu pomyślałem, że -
Przerwał mu wtedy donośny głos Avi
- Chłopaki a wy co o tym myślicie? - Spytała podchodząc do dwójki, tym samym kierując wzrok reszty na nich.
Jasny odchrząknął w tym momencie i zaśmiał się cicho, pocierając łapą o grzywę.
- Heh, wszystko zaczyna się kręcić
- Nic większego o tym nie myślę - powiedział bez emocjonalnie Naku.
Sakka zerknął na niego, natomiast Avi usiadła obok niego, opierając się nieco i z szerokim uśmiechem spytała:
- No coś ty, musisz coś o tym myśleć
- Ehh - westchnęła Idia - No to jesteśmy zorganizowaną grupą, serio
Wywróciła oczami, na co Naku zmarszczył nieco nos, jednak się nie odezwał.
-Hej, ale w końcu jakoś z tego wyjdziemy - dodała Aidi patrząc po wszystkich - No bo co tam opiekun, nam by się nie udało?
Idia znów wywróciła oczami na to i pokręciła głową, mając zamiar coś dodać od siebie, ale Leah ją uprzedziła.
- Może nie musimy sobie wcale dawać sobie z tym rady... Może posiadanie opiekuna nie będzie takie złe? Wydaje się być miła i fajna.. - mruknęła jasna lwiczka nieco ciszej, niepewnym nieco głosem.
- Oni chcą, żebyśmy tak myśleli - powiedziała Avi podchodząc do niej, tym samym odrywając się od Naku. - A później co? Więcej zasad, więcej zakazów, kary! Ja temu mówię nie!
- Pani Saeti nie wygląda na taką...
- Nie wygląda nie wygląda, a później będzie klops! - szara zrobiła kółko wokół własnej osi i na koniec usiadła. - Później już nic nie zrobimy
- Rozumiem, ale... - powiedziała cicho lwiczka, ale się zatrzymała - Masz chyba rację...
Odwróciła ona lekko wzrok. Nie była co do tego pewna. Wcale, a wcale. Niezbyt popierała myślenie brązowookiej, pomimo, że przyznała jej rację. Idia spojrzała na siostrę, lekko karcąc ją wzrokiem. Ruda widziała, co znowu jej siostrzyczka zrobiła, Przecież widać po niej całej, że myśli inaczej! Już wie, że będzie musiała z nią o czymś pogadać.
- No więc jak? Co robimy? - Spytała Aidi patrząc po wszystkich, czy ktoś ma jakiś pomysł.
Wtedy odpowiedział jej głos księcia.
- A co mamy robić? Działamy razem i nie dajemy się opiekunce - powiedział pewnie, idąc u boku z Marbi.
- Jak humorek wrócił? - zaśmiała się Aidi.
- Humorek cały i zdrowy - odparł Koda unosząc kącik ust.
- Całe szczęście - dodała Idia i spojrzała na Marbi lekko skinając głową na podziękowanie, że doprowadziła brata do porządku.
Niebieskooka odpowiedziała lekkim uśmiechem na to.
- Koda...- podeszła do przyjaciela, który niczym w gorącej wodzie kąpany chodził w jedną i z powrotem warcząc na wszystko.
-Co! - warknął odwracając się szybkim ruchem w stronę głosu, nieco się zawstydzając, gdy zobaczył przed sobą Marbi. - Oh to ty Marbi...Wysłali cię po mnie?
Spytał unosząc brew lekko, będąc wciąż bardzo wkurzonym. Przecież on chce dobrze, a oni muszą uważać że robi coś źle! To on jest następcą tronu, dlaczego miałby się zamknąć, kiedy coś mówi?!
- Chcę po prostu porozmawiać Koda...- powiedziała spokojnie, siadając naprzeciwko niego.
Brązowy pomimo, że nie miał ochoty na rozmowy, głośno wypuścił powietrze z nosa i usiadł, a wręcz klapnął na ziemię mając odwróconą głowę w bok. Pewnie, że ją wysłali!
- O czym? - prychnął. - Na pewno nie mam zamiaru przepraszać!
- Nie o to chodzi Koda. Nie musisz za nic przepraszać nikogo. - Zaczęła, co zadowoliło wewnętrznie lwiaka, że nie tylko on tak sądzi. - Chciałam się zapytać, czy warto się tak denerwować na siebie?
- Nie ważne, czy warto czy nie, zdenerwowała mnie! A reszta nawet nic nie powie, no to co ja ta będę się pruł i próbował coś zrobić! - fuknął.
Dziewczyna przysunęła się nieco bliżej.
- Przecież wszyscy jesteśmy po jednej stronie..Wszystkim nie podoba się to, co się dzieje, ale naprawdę nie musimy się złościć na siebie - Mówiła próbując dotrzeć do brązowego na spokojnie.
- Nawet jeśli jesteśmy po tej samej stronie, to dlaczego niby mam być kwestionowany!
- Po prostu nie przechodziłeś do sedna, tylko o to chodziło, mogliśmy to na spokojnie wyjaśnić, bez żadnych kłótni
- Idia jakoś też się złościła do niej nic nie masz? - zmarszczył nos, wciąż stojąc przy swoim.
- Owszem, ale uważam, że powinieneś postąpić mądrzej w tym momencie i nie odpowiadać na ogień ogniem, tylko uniknąć kolejnego konfliktu między wami, nami, nieważne miedzy czym - mówiła, wyjaśniając. - Czemu to służy? Kłótnia, później kolejna kłótnia i znowu kłótnia. Nie lepiej to wyjaśnić na spokojnie i współpracować?
Lwiak nie odpowiedział jej. Przez moment zaczął się zastanawiać. To co mówi lwica nie było wcale głupie. Może faktycznie niepotrzebnie się zdenerwował? Ale on jest w końcu następcą tronu, powinni się jego słuchać! Jednak wciąż Marbi miała w tym cień racji... Przez dłuższą chwilę siedzieli tak w ciszy, brązowy lwiak przemyślał trochę to.
- Nie chcę ci plątać myśli Koda - odezwała się w końcu znowu biała. - Ale myślę, że takie myślenie może ci pomóc nie jeden raz. Do tego sam dużo nie zdziałasz, nie ważne, jaką rangę, czy ile siły masz w sobie. Współpraca to podstawa nie sądzisz?
Uśmiechnęła się lekko do niego. Zielonooki wziął głęboki oddech.
- No może dobrze mówisz...
- To nieważne, czy dobrze mówię, czy nie - pokręciła głową - Ważne jest to, co z tego wyniesiesz
- Uhhh..- jęknął chłopak. - Dlaczego musisz być taka mądra!
Biała nieco się zarumieniła na to. Delikatny uśmiech na jej twarzy nie znikł, a zaśmiała się jedynie cicho.
- Możesz wynieść z mojej paplaniny jakieś mądre rzeczy głuptasie, nie przesadzaj
- Mądre rzeczy, które ty wypowiedziałaś, więc to wskazuje na to, że ty jesteś mądra.
- Tak tak.. - mruknęła kiwając głową na boki.
Dwójka siedziała tak przez jeszcze pewien czas. Koda zdołał się już uspokoić, roześmiał się, a także zmotywował do działania. Dziewczyna działa na niego naprawdę pobudzająco. Jest cudowna! To właśnie dlatego chce ją za swoją królową.
- Jestem gotowy Marbi - powiedział podnosząc się. - Uspokojony jak tylko się da
Ta zaśmiała się na to i sama się podniosła.
- Na te słowa czekałam - odpowiedziała wesoło.
Dwójka ruszyła w stronę, w którą była ich cała grupka. Za nim jeszcze do nich dołączyli, dziewczyna powiedziała do niego idąc przy jego boku.
- Chciałam tylko dopowiedzieć, żebyś wiedział - zaczęła. - Uważam, że to wcale nic złego, że przyznali tu opiekuna. Może faktycznie się przydać.
-Huh? - spojrzał zdziwiony na białą.
Nie spodziewał się, że Marbi popiera całą sprawę z opiekunem... Dlaczego w takim razie przyszła go uspokoić i zmotywować do współpracy, skoro nie zgadza się nawet z nimi. Przecież dzięki temu całe plany na zniesieniu rangi opiekuna mogły się posypać przez ich kłótnie, więc dlaczego? Myśląc tak, zobaczył wtedy ten miły i ciepły uśmiech niebieskookiej zwrócony do niego. Tak..Przecież to Marbi w końcu... Jego kochana Marbi. Odwzajemnił jej pewnym siebie uśmiechem. Słysząc pytanie zadanę przez Aidi, nie zawahał się przy udzieleniu odpowiedzi.
- A co mamy robić? Działamy razem i nie dajemy się opiekunce - powiedział pewnie.
Zaangażowani w te wszystkie rozmowy, czy kłótnie, a teraz rozwiązania, mało co wiedzieli, że na skałce w środku siedziała młoda opiekunka, przysłuchując się wszystkiemu z lekkim zaradnym uśmiechem. Nie zdołali się nawet zorientować, kiedy weszła do środka, tak samo kiedy wyszła. Czując ciepło słońca na sobie, oraz jak wiatr rozwiewa jej futro przymknęła oczy na moment. Wzięła głęboki oddech, uchylając po chwili oczy.
- Młodzi są naprawdę ciekawi. Czuję, że dadzą mi popalić - zaśmiała się.
- Dlatego wziąłem ciebie do tego zdania. Wiem, że uwielbiasz wyzwania - odparł jej Kovu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziała zadowolona. - Zobaczymy, czy dadzą sobie ze mną tak łatwo radę. Ale widzę, że oni też są nie lada paczką.
- Oj zdaję sobie z tego sprawę lepiej niż myślisz - lew także się zaśmiał, gdy w tej chwili na horyzoncie zobaczył lecącego w ich stronę Zazu z wiadomością. - Już jest.
- Królu Kovu! - powiedział, gdy tylko wylądował ptak, kłaniając się przed królem.
-I jak Zazu? - spytał. - Jaka jest ich odpowiedź?
Kovu niecierpliwie czekał na jego wiadomość, wręcz wbijając powoli pazury w skałę, na której stali.
- Ich odpowiedź - zaczął przerywając na moment, aby zaczerpnąć powietrza.
-Jest? - spytał Kovu chcąc poznać odpowiedź jak najszybciej.
- Jest pozytywna. - dokończył.
***
25 rozdział uznaję za napisany! Mam nadzieję, że się wam podoba jak wyszedł ;) Małe konflikty, może i szybko zażegnane...A może jednak nie? Wiem jedno! Czas rozwinąć trochę naszych drugoplanowych bohaterów! Dlatego można się ich spodziewać więcej w kolejnych notkach ^^ Więc dłużej nie zanudzam i dziękuję za czytanie! Mam nadzieję jeszcze raz, ze wam się podobała, i przepraszam, że musicie na te wszystkie notki tak długo czekać! Jak mówiłam mam naprawdę dużo na głowie i nie daje rady napisać nawet tego jednego rozdziału na miesiąc za co was przepraszam :c
Ale tutaj oto 25 rozdział zakończony! Kolejne dramy? A może jakieś ciekawe rozwiązania! Co będzie dalej? Na co dostał pozytywną odpowiedź Kovu? Dlaczego tak się niecierpliwił? Jak lwiaki poradzą sobie z opiekunką? A jak ona poradzi sobie z nimi? Zobaczymy w następnych rozdziałach!
Dziękuje za czytanie i pozdrawiam wszystkich! <3