wtorek, 11 grudnia 2018

Szybkie info

Chciałam tylko zawiadomić, że nie ma notek na ten czas, gdyż mam naprawdę zawaloną głowę szkołą, dlatego, jak będę mieć tylko czas, będę pisać dalej.
Dla osób, które jeszcze tutaj wchodzą i czekają na kontynuację, nie martwcie się, nie zniknęłam na amen ^^


sobota, 14 lipca 2018

Rozdział 24

  Opiekun

 

- Co?! - Oburzył się ciemny lwiak.
- Tak, dobrze usłyszeliście - odpowiedział dorosły zielonooki.
- Nie zgadzam się! - warknął młodszy.
- Przestań Koda...-mruknęła jasna lwiczka.
-Koda nie warcz mi tu - powiedział Kovu posyłając surowe spojrzenie synowi.
- Nie chce! Nikt z nas nie chce być kontrolowany! - znowu warknął lwiak.
- Cisza. Powiedziałem co miałem i macie się do tego dostosować...To dla waszego dobra. - Zakończył rozmowę schodząc z Lwiej Skały. - Po południu wszystko zostanie ustalone.

***

Jest południe. Jeszcze zostało trochę czasu, za nim do młodych lwów miał dołączyć opiekun. Dokładnie tak. Młodzi mieli dostać opiekuna z rozkazu Kovu. Lew aż trochę żałował, że nie zrobił tajnie. Koda sprzeciwiał się temu pomysłowi, wzbraniał się wszystkimi czterema łapami. Ale nie tylko on. Dziewczyną także nie podobał się pomysł bycia obserwowanym całe 24 godziny na dobę. Nikt nie lubi być pod kontrolą, a już w szczególności nie dzieciaki. Cała trójka stwierdziła, że muszą o tym powiedzieć reszcie. Oczywiście wybuchła wielka awantura o to, każdy się tego mógł spodziewać.
- Jak to opiekun? - oburzył się Naku, który powoli na nowo integrował się w swojej ekipie.
- Nie wierze że naprawdę chcą nam to zrobić! - Avonna zdenerwowana aż tuptała nogami z jednej na drugą stronę.
-Ale naprawdę mogą tak po prostu przydzielić nam kogoś takiego? Przecież nie da rady utrzymać nas na oku! Co jeśli dadzą każdemu z nas po jednym? - Zaczął się zastanawiać Sakka.
- R-rozumiem, ze się o nas martwią, ale nawet dla mnie to mała..przesada..-wtrąciła nieśmiało Leah.
- Mała? Siostra to naprawdę duża przesada...Niedługo będą chcieli wiedzieć o czym śnimy! - prychnęła Idia.
Nagle na większy kamień wskoczył Koda i chrząknął głośniej.
- Słuchajcie nie pozwólmy nami tak kontrolować! Tak nie powinno być! - krzyknął.
- Ale oni są dorośli Koda, co my możemy? - dodała Marbi.
- Ależ możemy! Patrzcie ile nas jest. Nawet jeżeli dadzą każdemu z nas opiekuna, my sobie z nimi nie poradzimy? Przecież w kupie jesteśmy nie do pokonania! Zawsze wygrywamy w zespołowych zabawach z innymi!
- Ale to nie jest zabawa...- mruknęła niepewni lwiczka z grzywką.
- Ale Koda mądrze mówi! - Powiedziała nagle Aidi. - No czy to co mówi nie jest prawdą? Czy to zwykła zabawa, czy prawdziwy problem, czy w grupie nie jest siła?
- Dokładnie! - zawołał brązowy. - No jak mam was inaczej przekonać? Zaufajcie mi, jeżeli będziemy działaś w grupie uda nam się na pewno!
- Ehh jak ja się nie lubię z tobą zgadzać braciszku..- westchnęła Ruda, oczywiście wcześniej posyłając niezadowolone spojrzenie Aidi.
- No to kto jest ze mną w takim razie?
Między lwiątkami wybuchły wiwaty i okrzyki. Leah patrzyła z uśmiechem za to na brata. Czasem potrafił być strasznym dzieckiem, ale kiedy trzeba potrafi się zachować jak na księcia przystało. Gdy brat zszedł ze skałki, a wszyscy zaczęli ze sobą gadać, ta pogratulowała mu szczerze.
- Byłbyś naprawdę świetnym królem - uśmiechnęła się.
- Serio tak myślisz? - spytał unosząc brew.
- Ona to wie, tak jak i ja - wtrąciła się Aidi. - Naprawdę dobra robota
-Dziękuje dziewczyny...zaraz zacznę się rumienić - mruknął machając na siebie łapą.
Obie się zaśmiały z niego. Do grupki podeszła wkrótce też i biała lwiczka. Usiadła przy Leah i mruknęła:
- Gratuluję przemowy Koda
Na to młody od razu się zarumienił bez mówienia, na co Marbi się zaśmiała cichutko, po czym spytała:
- Czy wiecie może dlaczego zostaje nam przydzielony opiekun? To coś poważnego?
Za nim brązowy zdążył się pozbierać jasna odpowiedziała:
- Niestety nie, nic nam nie wiadomo. Tata nie chciał nawet z nami o tym dyskutować...- spojrzała tutaj na brata bo głównie to jego wina, bo zaczął się denerwować zbyt wcześnie.
- No co? - spytał. - Tata nie będzie mi mówić co mam robić! To, że jest królem nie znaczy, że jest nim też względem moich decyzji a w szczególności nie kiedy chce kontrolować życie nas wszystkich!
-Koda...- mruknęła cicho Leah.
Aidi wtem odwróciła się w stronę Idii. Czuła od samego początku jej wzrok na sobie. Przeprosiła resztę i podeszła do niej. Musi z nią zamienić parę słów. Księżniczka - oczywiście było po niej widać niezadowolenie - odeszła mały kawałek, kiedy obie się spotkały oko w oko.
- A więc Idia...
-Aidi...-zmarszczyła nos.
-Posłuchaj chcę z tobą porozmawiać o..tym - wskazała na nią.
-Porozmawiać? O czym ty chcesz niby rozmawiać? - Prychnęła.
- Ja...- odwróciła lekko głowę w bok - Chciałabym wiedzieć..dlaczego się tak do mnie przyczepiłaś?
- Przyczepiłam? JA? - parsknęła wręcz. - Nie wiem o co ci chodzi.
- Widzę przecież, że mnie nie lubisz. Cały czas się na mnie krzywo patrzysz, wciąż o mnie pleciesz głupoty. Dlaczego?- spytała.
Lwiczka wyglądała na naprawdę zranioną. Kontynuowała:
- Rozumiem, że może uważasz, że do was nie należę..że jestem obca, odludkiem...Ale staram się tutaj wpasować..Zacząć żyć od nowa...Czy naprawdę tak bardzo mnie za to nienawidzisz? Za chęć bycia w końcu sobą?
-He? Sobą? - podeszła do niej marszcząc brwi. - Czy ty masz mnie za głupią?!
-Ja.. - spuściła głowę -..Naprawdę chcę się z tobą zaprzyjaźnić..Ale ty nie dajesz mi nawet dojść do siebie..
Aidi zmarnowana spojrzała jeszcze raz na nią. Zielonooka jednak wyglądała na niewzruszoną jej wysiłkiem. Idia patrzyła na nią tylko z lekką pogardą i cicho prychnęła. Ta smutno westchnęła, gdy nagle na na drugą naskoczyła Avi ze śmiechem.
- Co tak same tu hehe? - spytała i zauważył, że sytuacja między nimi wygląda na nieco napiętą - Oł..czyżbym przyszła w złym momencie?
-A-Ależ nie! - powiedziała szybko Aidi z udawanym uśmiechem. - Po prostu rozmawiałyśmy hehe
Zaśmiała się słabo i dodała:
-Wracajmy lepiej do reszty
Ruszyła, ale lwiczka z grzywką schodząc z Idii zapytała jeszcze nieco zmartwiona:
-Id na pewno wszystko w porządku?
-Hm?..A tak..Jak najbardziej - odpowiedziała. - Omawiałyśmy po prostu pewną rzecz...Ale to nic takiego
Machnęła łapą. Avi zrobiła lekki grymas, gdyż czuła, że to nie taka drobnostka, ale odpuściła. Wywróciła oczami i ruszyła obok Rudej do reszty.
-Mam nadzieję, że uda nam się przegonić tego kogoś kogo nam przydzielą - mruknęła brązowooka.
- Taa...Ale wierzę w brata. Może nie zgadzamy się często i kłócimy, ale wiem, że zrobi tak, aby było dobrze - powiedziała z uśmiechem, rozluźniając się przy tym trochę od sytuacji sprzed chwili.
Dobrze, że jej przyjaciółka wkroczyła, bo miała jej już wygarnąć to i owo. Młodej ta rozmowa tak naprawdę dała głęboko do myślenia. Ta wyglądała na faktycznie zranioną.. Ale wciąż jej nie ufa. I ona bardzo dobrze wie, że nie o to jej chodzi. Parę smutnych słówek nie zmieni jej zdania! Gdy wszyscy zebrali się w jednym miejscu jeszcze dosyć długo trwały rozmowy na temat co zamierzają zrobić. Nawet nie spodziewali, kiedy zleciały godziny. Słońce zaczęło powoli zachodzić, a oni mieli wstawić się już dawno na Lwiej Skale, aby został im przedstawiony ich nowy opiekun. Lwiaki jak na razie postanowili strajk. Mają zamiar zostać w miejscu w którym stoją i się z niego nie ruszyć. Jeżeli to nie zadziała, następnym w kolejce jest protest i strajk głodowy. Nic ich nie ruszy! Minęła kolejna godzina odkąd mieli wrócić, ale śladu po żadnym dorosłym brak.
-Emmm..Oni nas szukają prawda?..- spytała Idia rozglądając się.
- Na pewno! - powiedział optymistycznie Sakka - Tak mi się wydaje przynajmniej...
-To zaczyna się robić trochę bezsensu..- mruknął markotnie Naku.
-Nie zapeszaj Naku! - skarcił go Koda. - Jak nas znajdą, pokażemy im, na co nas stać!
- O ile nas w ogóle szukają - dodała biała.
- Na pewno nas szukają! - zapewnił ją brązowy lwiak. - A więc stoimy tutaj do skutku.
Przytaknął królewicz. Siedzieli w jednym miejscu przez  długi czas. A młodzi czuli jedynie jak im ten czas się niemiłosiernie wydłuża. Większość zaczęło już to nudzić, a niektórzy w to wątpić. Wśród grupki padła nawet propozycja powrotu. Byli dosłownie zmęczeni siedzeniem - czego chyba żadne z nich by się nie spodziewało. Wszyscy zaczęli być markotni. Leah zaczęła powoli się niepokoić, Idia marudzić, Avi zaczęła zasypiać, Sakka okropnie się nudził, nawet rozmowa nie pomagała. Naku leżał i jedynie patrzył pusto w przestrzeń, aż trochę żałując, że nie został w domu. Aidi wytrwale siedziała wraz z Kodą i Marbi. Idia co chwila zerkała na drugą rudą, jednak jak tamta zauważyła to, postanowiła przestać. Westchnęła i zaczęła myśleć trochę nad rozmową z nią. Nie wie naprawdę co ma o tym myśleć już..Przecież jej się to nie wydaje! Jest podejrzana! Nie, na pewno się nie myli. Chcąc poruszyć rozmowę, nagle wszyscy usłyszeli czyiś głos.
- Nie robi się już późno?
Młodzi odwrócili się w stronę kobiecego głosu za nimi. Na skale leżała ciemnobrązowa lwica, której oczy świeciły się soczystą czerwienią. W jednej chwili Kodę przeszły ciarki widząc ślepia lwicy. Ta nagle zeskoczyła i usiadła tuż przed młodymi. Na twarzy miała przyjemny uśmiech, wzrokiem przechodziła z jednego lwiaka na kolejnego, jakby ich zliczając. Chłopcy, gdy lwica tylko przybliżyła się aż zamarli w środku, nawet przelęknięcie Kody zniknęły w jednej sekundzie. Kobieta była naprawdę przepiękna. Miała piękne oczy, cudowne futro, aż dech zapierało. Pod jej ślepiami niczym wymalowane widniały podobne do siebie ciemniejsze wzory. Jej głos natomiast był wręcz nieziemski, przyjemny dla ucha, a za razem czuć było tą małą pikanterie w nim. Szkarłatno oka  obeszła ich dookoła wciąż na twarzy utrzymując ten miły uśmiech.
- Macie zamiar tutaj spędzić całą noc? - zaśmiała się. - Nie będzie wam zimno?
Uniosła brew i usiadła obok nich. Pomimo, kiedy pierwszy raz ją zobaczyli się przelękli, jak ta tak chodziła i wręcz koiła swoim głosem, od razu ich spojrzenie na nią złagodniało. Czuć było, jakby potrafiła ich przekonać do wszystkiego przez swoją mowę i spojrzenie. Miły uśmiech na twarzy, wzrok nieco rozbawiony na ich widok, a do tego jeszcze była przepiękna. Młodzi aż zaczęli jej się przypatrywać, gdyż nie tylko chłopcy oniemieli przez jej urodę. Dla młodych lwiczek wydała się naprawdę śliczna i się nią zafascynowały. Lwice naprawdę bawiły ich mordki, które ją okrążały. Maluchy zaczęły ją pytać skąd jest, kim jest, co tu robi, na które pytania nie nadążała nawet odpowiedzieć. Młodzi nie kojarzyli jej, zaczęli snuć domysły, że jest to ktoś z innej Ziemi. Ta aby zakończyć w końcu ich pytania których było jakby nieskończoność powiedziała:
-Wybieracie się na Lwią Skałę?
Maluchy spojrzały na siebie. Wszyscy  byli już bardzo zmęczeni. Nie mieli ochoty siedzieć tu kolejne godziny, bo dorośli chyba tak nagle o nich zapomnieli. Kiedy chcą, aby ich szukali tego nie robią, a kiedy nie chcą to na złość aż udaje im się to za szybko! Leah w końcu  widząc wszystkich zmarniałe, a bardziej wymęczone miny, do tego lwica stojąca przed nimi nie wyglądała jakby miała coś złego na myśli dlatego odezwała się:
- Tak...Mieliśmy się powoli zbierać, ale - spojrzała na Kodę, który potrząsnął nieco głową. - Ale jeszcze nie teraz.
Uśmiechnęła się niepewnie. No bratu zależało na tym bardzo, nie mogła tak po prostu mu zniszczyć nadziei.
-Och, a wielka szkoda..- powiedziała starsza. - Miałam nadzieję, że dalibyście radę mnie zaprowadzić
Zaśmiała się niezręcznie, ale w przyjazny sposób.
- Wyglądacie na osoby, które znają dobrze te okolice, i pomyślałam, że  bylibyście tak mili poinstruowalibyście mnie jak tam dojść. Widać, ze jesteście naprawdę kochaną paczką, chętną do pomocy...Ale chyba będę musiała sama tam dojść - westchnęła smutno.
Koda spojrzał od razu tej lwicy w oczy. Tak ładnie o nich mówi...Wszystkie teraz spojrzenia utkwiły na nim. Przyjaciele kiwnęli głowami w stronę starszej, aby ten zagadał. Jego siostry skinęły głowami aby tak zrobił. Westchnął głośno i podszedł do niej wypinając klatkę piersiową.
-Ma pani szczęście, że trafiła na nas! Drużyna chodźcie! Zaprowadzimy tą piękną lwicę do domu! -powiedział dumnie.
Idia wywróciła oczami, natomiast Leah zaśmiała się, i nie tylko ona, Marabi także cicho zachichotała. Ciemna także się zaśmiała:
-Ohoho wiedziałam, że mi pomożecie kochani!
Cała grupa wyruszyła w stronę Lwiej Skały. Nie mieli bardzo dużo do przejścia, jednak zajmie im to na pewno dłużej niż parę minut. Starsza była wciąż obtaczana  pytaniami o niej, ale znowu na żadne nie dała rady odpowiedzieć, gdyż, gdy już miała zacząć, ktoś zadał jej kolejne pytanie i tak w kółko. Po dłuższym czasie w końcu ona spytała:
-A może wy opowiecie mi coś o sobie? Co wy na to? - uśmiechnęła się zerkając na nich.
Prawdziwego autora niestety nie znalazłam, ja JEDYNIE przerobiłam arta, nie należy on do mnie!
Wszystkim spodobał się jej pomysł. W końcu chyba każde lubi powiedzieć coś o sobie więcej, nawet ci mniej śmiali. Koda oczywiście chciał zacząć. Opowiedział o sobie jako o bardzo odważnym, wszystko wiedzącym lwie, który zna się na wszystkich okolicach tu. Mówił o sobie jako o strasznie mądrym, pomimo, ze niektórzy - tu patrzył na Idię - tego nie potwierdzają. Opowiedział o tym, jak waleczną ma duszę, ale za nim zdążył się rozgadać, ruda siostra przejęła pałeczkę i zaczęła mówić o sobie. Powiedziała, że wprawiona już jest w przerywaniu bratu, gdy zaczyna zbyt gwiazdorzyć, na co tamten prychnął oczywiście. Wspomniała, że nie da sobie tak łatwo decydować o sobie - szczególnie po sytuacji przez którą uciekła, o czym oczywiście nie wspomniała. Zahaczyła także o swoją pomysłowość, stanowczość oraz upór, czy jak to ona musi wszystko naprostowywać. No ma silną łapę dziewczyna. Pozwoliła dalej mówić Leah. Jasna skromnie jedynie powiedziała, że nie widzi w sobie niczego szczególnego do powiedzenia i dodała jedynie o tym, że nie lubi kłótni, i stara się być życzliwa dla wszystkich. Ale inni ją wspomogli i wykomplementowali ją po całości. Miedzy innymi Sakka wspomniał jaka ona to kochana i urocza, Marabi od razu powiedziała oo jej miłych zachowaniach, czy rodzeństwo zawiadomiło, że ich malutka siostrzyczka jest ich głosem rozsądku. Brązowooka aż się zarumieniła przez wszystkich. Każde z młodych powiedziało kilka słów o sobie, zaczęto pogaduszki, pożartowano. Za nim się spostrzegli byli już na miejscu. Lwiaki naprawdę przez te paręnaście minut zdążyło polubić starszą lwicę, której imienia jeszcze nie poznali. Nawet pozwolili sobie mówić przy niej o opiekunie, którego mieli dostać. Gdy byli na górze, czekał na nich już Kovu. Zielonooki skinął głową na nich widząc ich całych i lekko się uśmiechnął. Koda widząc tatę prychnął wciąż obrażony i odwrócił wzrok. Idia go lekko szturchnęła, a po chwili zwróciła się do starszej:
-Jesteśmy, oto Lwia Skała - uśmiechnęła się do niej.
-Dobrze Cię widzieć Saeti - powiedział Kovu wstając.
- Tak jak mówiłeś Kovu wszyscy są strasznie kochani - zaśmiała się lwica.
W tym momencie wszyscy osłupieli. Czyli oni się znają?! I król mówił jej o nich wszystkich?! Zdezorientowani patrzyli to na nią, a to na niego.
- Ah maluchy, mieliście dostać po południu informacje dotyczące waszego opiekuna. - Zaczął brązowy lew. - Poznajcie Saeti. Ona będzie się wami zajmować od dzisiaj.
-Miło was poznać - zaśmiała się i uśmiechnęła się do niech wesoło.
Wszyscy znowu spojrzeli po sobie, po czym skierowali wzrok na ciemnobrązową lwicę. Otworzyli szeroko oczy i wszyscy wręcz krzyknęli zaskoczeni:
-HEEEEEEEEEEEE? 

***
A więc oto nowa nocia x3 Jak zauważyliście wprowadzam kolejne postacie~ Chciałabym zadać wam pytanie, co sądzicie o naszej nowej opiekunce Saeti? Co myślicie o całej tej sytuacji? Czy Kovu dobrze podjął decyzje? Czy jednak może jet to zupełnie niepotrzebny zabieg? A jak dalej potoczy się relacja między Idią, a Aidi?  Wszystko rozwiąże się w następnych nociach, a tym czasem zapraszam do pisania waszych opinii na ten temat ^^
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał x3
Pozdrawiam Wszystkich! :3

niedziela, 17 czerwca 2018

Wyniki Konkursu!

A więc mały konkursik został rozstrzygnięty x3 
Konkurs wygrała
Mfalme Lioness !
 Gratuluję Ci! ^^
 Lwica którą stworzyłaś bardzo mi się spodobała i mam już nawet na nią pomysł ;D Reszta dowie się, kim jest i jak wygląda zwycięska lwiczka w trakcie trwania historii~  
Twoja Lwica pojawi się na blogu już niedługo x3
Dziękuję Ci za wzięcie udziału i Gratuluję jeszcze raz x3  
A oto Dyplom dla Ciebie: 

niedziela, 3 czerwca 2018

Uwaga!

Konkurs w notce niżej trwać będzie jeszcze tylko do 16 czerwca! Osoby chętne niech wysyłają swoje pomysły na mail : julliasu@interia.pl 
Szczegóły konkursu zawarte są we wcześniejszej notce! 
Konkurs jest dla wszystkich! Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału! ^^

Tajemniczy Lew dla atencji, bo w końcu czemu nie x3

niedziela, 22 kwietnia 2018

Notka Informacyjna!


Przede wszystkim chciałam podziękować wszystkim którzy czekali wytrwale na wznowienie działań tutaj! Przesyłam Wam wszystkim serduszka wdzięczności <3 
A więc jak już niektórzy zauważyli, powstała po tylu latach w końcu nowa nocia. 
A więc tak, blog zostaje oficjalnie wznowiony, jednak gotowy do kolejnych rozdziałów będzie dopiero w okolicach czerwca, a główny wpływ ma tutaj na to szkoła. Niestety nie mam na tyle czasu aby codziennie coś pisać, czy aby co tydzień były kolejne rozdziały. Możliwe, że przed czerwcem coś może się pojawić, czego nie obiecuje, gdyż mam teraz wycieczkę zagraniczną na dłuższy czas oraz oceny do poprawienia, dlatego no brak czasu. 
Ale blog zostanie dokończony. Nie zostawię go tak bez zakończenia w połowie, gdyż nie lubię zostawiać swoich prac bez zakończeń, co niestety mi się zdarza czasem. Jednak za dużo pracy włożyłam tutaj, mimo, że patrząc teraz na niego stwierdzam, że mogłam lepiej zadbać o wszystko wliczając w to dokładność fabułki.
A co do fabuły, minęły te trzy lata, więc jednak trochę moje wyobrażenie tego się zmieniło. Wiele rzeczy które się stały do momentu ostatniego z wcześniejszych lat rozdziału są niedopracowane, zrobione na jeden raz, na szybko, bez większych konsekwencji, co mnie trochę zirytowało xD Dlatego też postaram się to wszystko poukładać, naprawić, więc fabuła może się strasznie zmienić niż ta w którą stronę szła. Dlatego przepraszam, jeżeli pominę niektóre wątki, które mogły wydawać się ważne, bądź nie martwcie się, jeżeli nagle dodam coś ważnego, a nie było zawarte to we wcześniejszych notkach. Zrobię to tak, a raczej postaram się, aby wszystko wyszło na prostą drogę, gdzie wszystko ze sobą współgra ^^ 
Ale jedna rzecz, która mnie dręczy odkąd przeczytałam z powrotem kilka notek wstecz i  z którą muszę się podzielić....Wybacz Zari za tak prostą i wczesną śmierć T^T Mogłam dać ci więcej czasu na rozdziałach! Miałaś lwico potencjał, którego nie wykorzystałam T^T 
Ale no nie cofnę już tego....Nie popełnię już takiego błędu! xD
No ale wracając

 ***
Jeżeli macie tylko ochotę i wciąż tutaj wchodzicie zapraszam Was na mały konkursik z okazji wznowienia działań na blogu!
Na adres : julliasu@interia.pl 
Wyślijcie mi wymyślone i narysowane przez Was lwy i lwice, a zwycięskie pojawią się na blogu jako jego bohaterowie ^^ 
To będzie taki prezencik połączony z konkursem ode mnie dla Was ^^

 ***

To powinno być jak na dzień dzisiejszy wszystko.
W takim razie widzimy się w czerwcu lub wcześniej~ 
Do następnego :* 
Pozdrawiam Was wszystkich najserdeczniej ^^

sobota, 14 kwietnia 2018

23. Nie tak bezpiecznie jak kiedyś...


Minęło kilka dni od ostatnich wydarzeń. Wszystkim na Lwiej Ziemi dni dłużyły się nieubłaganie.  Przez ciągłe upały, które nadeszły nad sawannę, maluchy nie wychodziły w ogóle na zewnątrz. Było im zbyt gorąco, a przede wszystkim rodzice kazali zostać na Lwiej Skale. Dzięki temu Idia zdążyła w szybkim tempie zapoznać się z małymi kuzynkami. Z początku podobnie jak reszta uważała lwiątka za urocze i milusie. Potulne kulki jednak, swoje prawdziwe oblicza ukazywały w nocy. Wystarczyło kilka godzin ciągłego płaczu, aby ruda dość szybko zmieniła zdanie na temat małych. Zaczęły ją powoli irytować te nieprzespane moce, a pogryzione przez trójkę uszy miały już dość. Zaczęła na nie mówić "małe diabełki", z czym nie zgadzała się w żadnym stopniu jej siostra, która wciąż określała je mianem "słodziaków". Idia nie rozumiała, jak ona mogła je wciąż tak nazywać, po tylu dniach. Może ona sama wierzyła w ich słodkość do któregoś momentu, ale teraz? 
- Małe mają zakaz zbliżania się do moich uszów - powiedziała marszcząc nos któregoś dnia.
Kiedy Koda usłyszał jej wypowiedź, nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Było to wprawdzie dla niego przezabawne. Można by rzec, że wszystko wróciło do normy, tak jak było wcześniej. Wydawać się mogło, że zapomniano już o ucieczce Idii i wszystkich zdarzeniach z ciągu ostatniego tygodnia. Jedynie Rocket wciąż obwiniał się o śmierć córki. Czuł, że zginęła dlatego,bo pozwolił jej iść samej, że jej nie upilnował. Czarno grzywy lew miał okropne wyrzuty sumienia, widać było, że zaczął stopniowo oddalać się od wszystkich, podczas, gdy był jednym z bardziej towarzyskich osobników na Lwiej Ziemi. Błękitnookiej mamusi też wcale nie łatwo. Była wręcz zmuszona do szybkiego pogodzenia się z tragiczną sytuacją, w końcu musi znaleźć siły i skupić się na wychowaniu jej najmłodszych córek. Z ciężkim sercem ukrywa swój smutek pod uśmiechem. Obiecała sobie, że tym razem nie stracą już nikogo więcej. Rocket miał jednak inne nastawienie do tego. Bał się podchodzić do lwiątek, zbliżyć do nich. Jego podświadomość mówiła mu, że wkrótce może i je stracić, a tego by nie przeżył. Coraz mniej czasu  spędzał również  ze swoja żoną, która stanowczą większość uwagi poświęcała maluchom. Opiekować się dziewczynkami pomagała  Kiara, która była oczarowana trojaczkami. Przypominały jej własne pociechy, kiedy jeszcze nie umiały nawet chodzić. Wspominała z ciepłym uśmiechem te czasy, gdy jeszcze mała Leah nie umiała chodzić, a Koda był wręcz wszędzie. Pamięta jeszcze, jak brązowy lwiak w parę minut po jego pierwszym spacerze po sawannie, już próbował wspiąć się na drzewo podczas bardzo zabawnej dla oka gonitwy za jaszczurką. Albo moment w którym Idia pomagała nauczyć Leah chodzić. Kiare zawsze rozczula ten obraz, który utkwił w jej głowie już na zawsze. Ruda próbująca podnieść jaśniejszą, trzymając ją zębami za ucho, a przy tym sama się wywracając nie jeden raz. Gdy najmłodsza upadła, siostra od razu obchodziła ją dookoła i głową lekko ją pchała na zachętę w przód, pomagając przy tym jej wstać i spróbować jeszcze raz, dopóki rozbrykany Koda - najbardziej energiczny - nie wpadł w nie obie i wszyscy wylądowali pod stopami roześmianego taty. Brązowooka nieco tęskni za starymi czasami, kiedy nie musiała martwić się o wypuszczeniu maluchów samych na zewnątrz. Na Lwiej Ziemi dzieje się coraz gorzej. Coraz częściej Simbę, jak i Kovu dobiegają informacje o kolejnych pożarach. Kiara chciałaby wierzyć, że to z powodu wielkiego upału, jednak... Coś w środku mówi jej, że  zbliżają się ciężkie czasy. Upewniając się, że Vitani nic nie potrzeba, co trwało dość długo, gdyż lwica uparcie dopytywała, czy na pewno może ją zostawić samą. Widziała, że za uśmiechem Vitani kryje się zmęczenie i wielki smutek, który tylko ukrywa. Nie wyobrażała sobie, jakie to jest okropne uczucie stracić dziecko, a co dopiero dwójkę. Pomimo jej upierdliwości, w końcu odpuściła i dała
niebieskookiej lwicy odpocząć od jej gadulstwa. Wyszła na sam czubek Lwiej Skały i usiadła. Jej ojciec i mąż wraz z kilkoma lwicami wyruszyli około godziny temu na zwiady. Nala natomiast zbierała już resztę na polowanie. Lwiątka jeszcze spały, dlatego jak na razie dookoła panowała cisza i spokój. Kiara przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Przez jej futro poczuła delikatny i gorący wiatr. Uniosła głowę nieco wyżej, gdy nagle poczuła na swoim barku czyjąś dłoń. Odwróciła się szybko i ujrzała obok siebie Rafikiego.
-W-wystraszyłeś mnie - mruknęła lwica, jednak na jej twarzy pojawił się przyjacielski uśmiech.
- Ah wybacz moja droga - odpowiedział szaman odwzajemniając uśmiech.- Ale nie ukrywam, że miałem taki zamiar kochana
- Powinieneś znaleźć sobie inne hobby Rafiki - zaśmiała się.
Szaman, nie kłamiąc, starzeje się. Zamiast jednak myśleć nad emeryturą i znaleźć potencjalnego następce, mandryl od jakiegoś czasu polubił zachodzić wszystkich od tyłu, przez co przyprawia czasem innych o zawał, jednak jego to śmieszy i ma z tego naprawdę świetną zabawę .
- Musicie się przyzwyczaić moja droga do tego - powiedział utrzymując przez chwile jeszcze swój uśmiech.
-Będzie to ciężkie - zaśmiała się znów. - W końcu ciężko jest wyczuć czy ktoś stoi za tobą, czy nie hehe
Nagle szaman spoważniał i mruknął:
- Musicie być gotowi na każdą niespodziankę od życia Kiaro.
Lwica przestając się już śmiać, uniosła brew i spojrzała na niego pytająco. Czyżby o czymś wiedział? 
- Masz coś na myśli Rafiki?- spytała.
- Musicie wszyscy nauczyć się uwagi i ostrożności. Nie możecie dać się zaskoczyć moja droga - zaczął.- Kiedy ktoś zajdzie was od tyłu, musicie być pierwsi, zareagować przed nim. 
- Czy wiesz o czymś ważnym? - spytała po dłuższej chwili zupełnej ciszy. - Jeżeli tak, powiedz mi, musimy wiedzieć co się dzieje!
- Wiem tyle, co ty Kiaro. Nadchodzą naprawdę ciężkie czasy - powiedział patrząc przed siebie. - Nikt nie jest w stanie przewidzieć co dokładnie...Ale musimy być ostrożni....
Lwica spojrzała w stronę, w którą patrzył mandryl. Przejęta jego słowami szybko zwróciła się do niego:
- Jeżeli będziesz o czymkolwiek wiedział, proszę powiedz mi. Ufam ci Rafiki i wiem, że sam dobrze wiesz co robisz, ale nie trzymaj niczego dla siebie, proszę.
- Nie mogę ci niczego obiecać Kiaro. Jedyne co mogę zrobić, to pomóc na ile mi siły pozwalają. Nie zapominaj, że musicie gotowi być na wszystko.
Lwica nie wiedziała co jeszcze powiedzieć. Była jakby zamurowana. Do głowy nadeszło tysiąc myśli na minutę. Powiedziała tylko ciche:
- Nie lubię, gdy stajesz się taki poważny...
- Ale czasem trzeba moja droga - odparł i po chwili pogładził lwice pociesznie se swoim małym uśmiechem. - Jednak na szaleństwa wciąż mam siłę.
Mówiąc to zaśmiał się głośno i pyknął Kiare w policzek, na co ta zachichotała. Musi wziąć się w garść. W końcu jest córką króla. Musi być opanowana i myśleć rozsądnie i mądrze.
- Dziękuje Rafiki za te informacje - powiedziała. - Na pewno będą pomocne.
Uśmiechnęła się do mandryla przyjacielsko i ciepło.

***

 Koda nie spał już od dobrych paru minut. Obudził się, jeszcze za nim lwice wróciły z polowania. Lewek wzdychał co chwila znudzony. Jego siostry i przyjaciele wciąż spali, a sam nie miał co robić. Było mu zbyt ciepło i nudno. Dwie najgorsze rzeczy, jakie mogły mu się przydarzyć. Po dłuższym czasie w końcu postanowił zaryzykować i cicho przeczołgał się do Idii. Podenerwowanie rudej dobrze mu zrobi na duszy. Najpierw zaczął od delikatnego pacania swoją łapą o jej. Lwiczka tylko zabrała swoją i mruknęła coś pod nosem niezrozumiale. Brązowego jednak to nie zniechęciło. Zaczął końcówką ogona drażnić ją w nos. Był przy tym strasznie skupiony. Język na wierzchu, a oczy wpatrzone uważnie w twarz siostry. W głowie obmyślał już plan ucieczki przed zdenerwowaną zielonooką. Lekko zirytowana lwiczka zmarszczyła nos i odgoniła jego ogon łapą, wciąż pogrążona we śnie odwróciła się na drugą stronę, jakby marudząc wciąż pod nosem. Koda w tym momencie przygotował się do zakończenia swojego nikczemnego planu. W jednej sekundzie zacisnął zęby na uchu siostry, przez co ta, jakby ją piorun strzelił, wystrzeliła w górę z piskiem. Przez moment brat próbował się powstrzymać przed śmianiem, aby nie zbudzić reszty, która o dziwo wciąż spała po tym krzyku. Ruda z chęcią mordu w oczach zobaczyła Kodę. Zawarczała i od razu rzuciła się w jego stronę. Ten jednak uniknął ataku i  wciąż starając się nie śmiać pobiegł w stronę wyjścia z jaskini jak najszybciej. Idia poleciała wściekła za nim oczywiście, krzycząc :
- Ty mała wredoto!!! Jak ja cię dorwę to przez tydzień nie będziesz mógł usiąść!!!
Gdy lwiak w końcu opuścił jaskinie, mógł już wybuchnąć głośnym śmiechem.
- WRACAJ TU TY SZCZURZE!!  krzyczała wciąż ruda lwiczka. 
Jej wrzaski były tak głośne, że nie było opcji, aby najmłodsza z rodzeństwa się nie obudziła. Otworzyła leniwie oczy i uniosła pysk. Rozejrzała się dookoła. Utkwiła swój wzrok jednak na wyjściu z jaskini, skąd dobiegały głosy. Wstała powoli i rozciągnęła się. Zaczęła sunąć się w stronę dochodzącego z zewnątrz światła. Zastała tam swoją siostrę, ciągnącą brata za ogon. Brązowy jednak nie dawał się i próbował uciec, ale zielonooka była silniejsza, przez co był zawstydzony. Jego plan miał wyglądać nieco inaczej, ale, aby nie wyjść na przegranego, docinał różnymi tekstami rudej. Jasna podbiegła do nich szybko, wybudzając się zupełnie już i próbowała ich rozdzielić.
-S-spokojnie! Hej, hej Idia no już zostaw go... K-Koda no już cicho...No przestańcie...Pobudzicie wszystkich!
Jednak ci nie reagowali i nadal grali w swoje. Leah odsunęła się lekko od dwójki i usiadła z cichym westchnieniem z małą irytacją na twarzy.
- To się bijcie...- burknęła cicho pusząc lekko policzki i odwracając wzrok.
Mimo to jednak nie będą w stanie tak na to patrzeć wstała i znów próbowała wejść między nich.
-Obudzicie wszystkich no proszę was!
- Niech ten szczur przeprosi!! - warknęła starsza z lwiczek wciąż ciągnąc go za ogon i przyciągając do siebie.
-Koda przeproś cokolwiek zrobiłeś - zwróciła się do brata najmłodsza.
-Nie ma mowy! Moja duma nie pozwala! - prychnął widząc, że dziewczyny mają swoją solidarność. - Nie zmusicie mnie! 
- Zobaczymy! -  Ruda przyciągała go coraz bliżej siebie. - Będziesz błagać na leżąco aby moje uczy ci wybaczyły!
- Przeproś i będzie po sprawie Koda - prosiła oczami.
- Nie zmusicie mnie! - pozostawał przy swoim lwiak.
Leah nagle usłyszała kroki. Szturchnęła szybko siostrę i poinformowała ją o tym. Ta zażenowana, że musi odpuścić, niechętnie puściła ogon brata, ale warknęła na niego:
-Nie martw się nie ominie cię nic a nic...
-Ohoho zobaczymy jeszcze - uśmiechnął się zadziornie.
 Idia zmarszczyła tylko brwi i nos, ale złagodniała jej mina, jak tylko na Lwią Skałę weszła Kiara. Lwica zauważając maluchu podeszła do nich, starając się ukryć zmartwienie. 
- Skarby, już wstaliście? - spytała z lekkim uśmiechem i jakby pośpiechem.
- Raczej KTOŚ nas obudził - fuknęła starsza siostra.
- Hehe - zaśmiał się tylko dumnie Koda.
- Wróćcie do jaskini dobrze? Ja, tata i dziadek musimy porozmawiać o pewnych sprawach 
- O jakich? - spytał od razu zainteresowany lwiak. - Chcę wiedzieć! 
- Przestań się tak ekscytować...- powiedziała z lekką pogardą ruda.
- Co się dzieje mamo? - spytała Leah, zauważając, że coś jest nie tak z tonem lwicy. - Wszystko w porządku?
Kiara skinęła głową.
- Oczywiście skarbie, po prostu..To dotyczy dorosłych. Wracajcie do środka - zagoniła ich łapą w drugą stronę.
- Ale ja chcę wiedzieć mamo!! - zaprotestował syn.
Idia jednak złapała go zębami za ogon i zaczęła przeciągać w stronę jaskini.
- Koda nie marudź...- mruknęła cicho Leah - Jakby to nas dotyczyło, mama by nam powiedziała.
- Nie macie się czym martwić, pobawcie się w środku, tylko nie obudźcie reszty - pomachała im brązowooka.
Gdy trójka weszła już do środka, a protestów Kody nie było już słychać Kiara odetchnęła głęboko. W tym momencie tuż obok niej pojawili się Kovu i Simba. Nie ukrywając już zmartwienia spytała się:
- Co dokładnie się tam stało?
Idia zakrywała bratu usta, aby był cicho i nikt ich nie słyszał. Szepnęła nieco poddenerwowana przez jego ciągłe ględzenie pomimo, że go ucisza, aby się zamknął. Dzięki Leah, brat w końcu uspokoił się, ale z wyrzutami pytał, dlaczego nie chciały wiedzieć o co chodzi.
- Nie jesteście choć trochę ciekawe o co chodzi? - spytał szeptem.
-Może trochę...- powiedziała jasna. - Ale nie możemy  przecież stać tam, skoro mama nam powiedziała jasno, że mamy się nie martwić tym.
- Dokładnie. Nie zaczęli by nawet tematu, gdybyśmy byli w pobliżu. Dlatego idioto - skierowała to do brązowego - Przechytrzymy ich i podsłuchamy z ukrycia.
- Słucham? - spytała zaskoczona nieco młodsza.
- Ooo...Podoba mi się to - przyznał lewek. 
-Schowamy się za tamtą skałą, ale musimy zrobić to szybko - powiedziała ruda.
- Ale nie myślicie że...- zaczęła ale nie skończyła Leah, gdyż jej przerwano.
- A nie lepiej iść za tamten? Jest nieco bliżej i lepiej będzie słychać ich - zaproponował.
- Słuchajcie...-
-Ale jest mniejszy. Mogą nas zauważyć- powiedziała Idia.
- Ej...Ale-
- Ale jest szansa, że wyjdziemy niezauważeni z pewniejszymi informacjami!
- Ale nie jest pewne, że FAKTYCZNIE nas nie zauważą! 
-Ale zawsze jest nawet ten 1% szansy na powodzenie!
- Nie będziemy ryzykować utratą informacji!
-Z twojego miejsca nic nie usłyszymy! 
- Jak jesteś głuchy to nie moja wina!
-Sama żeś głucha! Idziemy za moją skałę!
-Nie bo za moją!
-PÓJDŹMY ZA SKAŁĘ PO DRUGIEJ STRONIE JEST W ODLEGŁOŚCI MIĘDZY OBIEMA OPCJAMI - powiedziała w końcu głośniej Leah, trochę zdenerwowana, że nikt jej nie słucha. - To znaczy nie! Nie chodziło mi, że nie powinniśmy chyba-
- Z jednym dzisiaj możemy się zgodzić Koda - mruknęła Idia.
-Prawda. Nasza Leah jest geniuszem strategii - dodał i skinął głową.
Lwiczka czująca się zdeczka zignorowana westchnęła. Chciała powiedzieć zupełnie coś innego. Ale poszła w ślady rodzeństwa, którzy cicho zakradli się w stronę skałki. Ruda i brązowy przepychali się wręcz, kto będzie na przedzie. Leah spokojnie i najciszej szła za nimi, ale utrzymywała tempo. Czuła, że to nie może się dobrze skończyć...Będąc tuż przy skale nagle przez chęć wyprzedzenia brata Idia się potknęła i przewróciła. Była to niebezpieczna dla nich sytuacja. Leah przyspieszyła i zaczęła pchać ją od tyłu, natomiast Koda złapał ją i wsunął czym prędzej za skałę.Całe szczęście nikt tego nie zauważył, pomimo, że było blisko!
- Zepsułabyś akcje - wystawił jej język brązowy zadowolony, że jednak jego siostrze powinęła się noga.
- Zamknij się i słuchaj..- warknęła.
- Nadal myślę, że to nie najlepszy pomysł...- mruknęła Leah.
Cała trójka wystawiła odrobinę głowy i próbowała podsłuchać rozmowę dorosłych. Słyszeli jedynie pojedyncze zdania, bądź wyrywkowe teksty:
-Ale co macie na myśli?
- Wiem co widzieliśmy...
-Kiara..
-Wiem, ale nie możemy...
- Rozumiem...Ale nie zostawimy tego tak...
- To już druga zamordowana lwica...nie możemy dopuszczać...
- Wszystko jest coraz gorsze!...Rozszarpana?!
- Spokojnie ciszej...Bedzie dobrze
- Nie, macie....
- Zła Ziemia?
-...wiem...
- Nie...
- Ale...tak tak..
- Podejrzani?
- ...najrozsądniej
- rozumiem..
-Tak to ...naprawdę
Tyle im jednak wystarczyło, bu zrozumieć, że na Lwiej Ziemi dzieją się straszne rzeczy. Zszokowane lwiaki musiały wszystko przetworzyć, za nim mogły jakkolwiek zacząć myśleć o tym. Jako pierwszy otrząsnął się Koda. Zagonił szybko siostry szybko z powrotem, jak tylko zauważył, że trójka rozdzieliła się, a ich mama wraca w stronę jaskini. Udało im się  z powrotem również nie zostać zauważeni. Ta wiadomość strasznie nimi wstrząsnęła. Czyli Zari nie była jedyną ofiarą... Lwice wciąż umierają z nieznanych powodów. Koda zmarszczył brwi i uderzył łapą o ziemię zdenerwowany:
-Dlaczego o niczym nam nie mówią?!
Ani Leah, ani Idia nie były w stanie nic powiedzieć. Za nimi pojawiła się po chwili Kiara.
- Nadal się denerwujesz o to? - spytała z fałszywym uśmiechem, który skrywał teraz strach i niepokój.
Koda umilkł. Siostry nie były w stanie nic powiedzieć, dlatego musiał wziąć sprawy w swoje łapy.
- Tak! C-Chce wiedzieć o czym rozmawialiście! - warknął udając obrażonego, starając się wyjść jak najbardziej przekonywająco. 
-Jak podrośniesz, będziesz mógł brać udział w rozmowach dorosłych, a teraz ciesz się dzieciństwem, póki możesz - zaśmiała się, jednak było słychać nienaturalność w jej głosie. - Niedługo wróci wasza babcia z jedzeniem, mam nadzieję, że wytrzymacie.
Widząc, że mama zmieniła temat ustąpił temu, zerkając ukradkiem na siostry.
- N-na razie nie jestem głodna - mruknęła jasna w końcu, wciąż będąc w wielkim szoku.
- Jak przyjdą to przyjdziemy, a teraz idziemy się bawić! - powiedział szybko Koda i przepchnął obie siostry, które nie opierały się (dlatego mu się udało) do dalszego kąta jaskini. Kiara patrzyła na nich przez dłuższą chwilę, aż w końcu westchnęła. Słabo się czuła, za dużo informacji dostała na raz. Położyła się w swoim ulubionym miejscu, musi odpocząć i wszystko przetworzyć na nowo.
Koda natomiast powiedział do lwiczek cicho, gdy już się zatrzymali, będąc z dala od Kiary:
-Musimy poważnie porozmawiać dziewczyny...
 Idia zamrugała parę razy i spojrzała na rodzeństwo. Odchrząknęła i powiedziała:
-Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam...
- Właśnie. Coś tu jest nie tak, a dorośli o niczym nas nie informują... - powiedział Koda.
- Pewnie nie chcą nas martwić, dlatego nie chcieli, żebyśmy słyszeli... - dodała jasna.
- Ale chyba jesteśmy częścią tego stada, a do tego, to jedno z nas przejmie tron! - uparł się brązowy - Nie powinni tego trzymać w tajemnicy, też chcemy i powinniśmy wiedzieć o tym co się dzieje wokół!
- Zgadzam się z Kodą. Nie powinni przed nami ukrywać takich rzeczy! - przytaknęła Ruda.
- Ale...robią to pewnie dlatego, że się martwią...- mruknęła lwiczka. - Aczkolwiek po części, takiej malutkiej tyci tyci się z wami zgadzam.
-Zgadzasz się z czym? - nagle trójka usłyszała głos za sobą.
Stała tam jeszcze trochę zaspana lwiczka. Avonna ziewnęła głośno i weszła między nich.
- Mogliście nas obudzić jak wstaliście... - mruknęła. - To o co chodzi?
Jasna spojrzała na dwójkę. Widziała, że Koda już miał otworzyć pysk, aby zacząć żalić się jak to nikt im nic nie mówi. Pokiwała przecząco głową szybko, aby nic nie wypaplał. Idia zauważyła to od razu i szybko kopnęła brata, za nim cokolwiek zaczął. Brązowy skulił się z cichym piskiem, a Idia przejęła pałeczkę.
- Dyskutowaliśmy właśnie na temat tego, że mamy za mało miejsca na spanie! My mamy najmniejszy kąt nie sądzisz? To irytujące - wywróciła oczami.
-Huh? - przekrzywiła głowę Avonna. - Powiem wam, że nawet nie zauważyłam tego szczerze hehe
- Ja tak samo, ale kiedy Koda o tym powiedział, faktycznie chyba mamy trochę mniej miejsca niż inni - dodała Leah.
Koda wciąż cicho sycząc z bólu - siostra miała mocnego kopa - spojrzał pytająco na obie. W jego oczach malował się obraz słowa "Dlaczego?". Jasna domyśla się, że skoro jest to rodzaju tajemnicą między dorosłymi, nie powinni teraz o niej wszystkim rozpowiadać. Rozpętało by się duże zmieszanie, czego nie chce, jak pewnie rodzice również nie chcą tego. Lepiej, aby pozostało to jak na razie tajemnicą między ich trójką. Z biegiem czasu zobaczą co robić dalej. Jednak informacja o zamordowanych lwicach wprawiła małą w niepokój. I nie tylko ją! Cała trójka mocno to przyjęła do siebie. Może nie pokazują tego, albo nie jest to aż taki mocny cios...Ale to wszytko to dopiero początek. Rzeczy na Lwiej Ziemi będą już tylko gorsze, czego lwiaki najbardziej się nie spodziewają. Bardzo powolnymi krokami zbliżają się naprawdę ciężkie czasy. Jak już się wszystko zacznie, nie wiem czy to będzie już opcja powrotu do tych cudownych czasów...

***

Witajcie z (w końcu po tylu latach) nowym rozdziałem!
 Widziałam, że wiele z Was czeka na kontynuacje, mimo tej wieeeeelkiej przerwy, Dziękuje Wam za to z całego serduszka <3 
Nie pozwoliłabym sobie zostawić tego bloga tak bez zakończenia, dlatego postanawiam go dokończyć. Od razu chciałam poinformować wszystkich, że nocie pojawiać się mogą i najprawdopodobniej będą nieregularnie, ale będą na pewno ^^' 
Stworzę wkrótce oddzielną notkę informacyjną na szybkie właśnie informacje związane z tak długą przerwą, co przekształca się na małe zmiany, ale to już następnej notce ^^ 
Mam nadzieję, że Wam się rozdział spodobał i wciąż będziecie tu zaglądać na kontynuacje ^^ 
A więc Witajcie z powrotem <3
i Pozdrawiam Was wszystkich najserdeczniej jak potrafię!~  ;*