- Małe mają zakaz zbliżania się do moich uszów - powiedziała marszcząc nos któregoś dnia.
Kiedy Koda usłyszał jej wypowiedź, nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Było to wprawdzie dla niego przezabawne. Można by rzec, że wszystko wróciło do normy, tak jak było wcześniej. Wydawać się mogło, że zapomniano już o ucieczce Idii i wszystkich zdarzeniach z ciągu ostatniego tygodnia. Jedynie Rocket wciąż obwiniał się o śmierć córki. Czuł, że zginęła dlatego,bo pozwolił jej iść samej, że jej nie upilnował. Czarno grzywy lew miał okropne wyrzuty sumienia, widać było, że zaczął stopniowo oddalać się od wszystkich, podczas, gdy był jednym z bardziej towarzyskich osobników na Lwiej Ziemi. Błękitnookiej mamusi też wcale nie łatwo. Była wręcz zmuszona do szybkiego pogodzenia się z tragiczną sytuacją, w końcu musi znaleźć siły i skupić się na wychowaniu jej najmłodszych córek. Z ciężkim sercem ukrywa swój smutek pod uśmiechem. Obiecała sobie, że tym razem nie stracą już nikogo więcej. Rocket miał jednak inne nastawienie do tego. Bał się podchodzić do lwiątek, zbliżyć do nich. Jego podświadomość mówiła mu, że wkrótce może i je stracić, a tego by nie przeżył. Coraz mniej czasu spędzał również ze swoja żoną, która stanowczą większość uwagi poświęcała maluchom. Opiekować się dziewczynkami pomagała Kiara, która była oczarowana trojaczkami. Przypominały jej własne pociechy, kiedy jeszcze nie umiały nawet chodzić. Wspominała z ciepłym uśmiechem te czasy, gdy jeszcze mała Leah nie umiała chodzić, a Koda był wręcz wszędzie. Pamięta jeszcze, jak brązowy lwiak w parę minut po jego pierwszym spacerze po sawannie, już próbował wspiąć się na drzewo podczas bardzo zabawnej dla oka gonitwy za jaszczurką. Albo moment w którym Idia pomagała nauczyć Leah chodzić. Kiare zawsze rozczula ten obraz, który utkwił w jej głowie już na zawsze. Ruda próbująca podnieść jaśniejszą, trzymając ją zębami za ucho, a przy tym sama się wywracając nie jeden raz. Gdy najmłodsza upadła, siostra od razu obchodziła ją dookoła i głową lekko ją pchała na zachętę w przód, pomagając przy tym jej wstać i spróbować jeszcze raz, dopóki rozbrykany Koda - najbardziej energiczny - nie wpadł w nie obie i wszyscy wylądowali pod stopami roześmianego taty. Brązowooka nieco tęskni za starymi czasami, kiedy nie musiała martwić się o wypuszczeniu maluchów samych na zewnątrz. Na Lwiej Ziemi dzieje się coraz gorzej. Coraz częściej Simbę, jak i Kovu dobiegają informacje o kolejnych pożarach. Kiara chciałaby wierzyć, że to z powodu wielkiego upału, jednak... Coś w środku mówi jej, że zbliżają się ciężkie czasy. Upewniając się, że Vitani nic nie potrzeba, co trwało dość długo, gdyż lwica uparcie dopytywała, czy na pewno może ją zostawić samą. Widziała, że za uśmiechem Vitani kryje się zmęczenie i wielki smutek, który tylko ukrywa. Nie wyobrażała sobie, jakie to jest okropne uczucie stracić dziecko, a co dopiero dwójkę. Pomimo jej upierdliwości, w końcu odpuściła i dała
niebieskookiej lwicy odpocząć od jej gadulstwa. Wyszła na sam czubek Lwiej Skały i usiadła. Jej ojciec i mąż wraz z kilkoma lwicami wyruszyli około godziny temu na zwiady. Nala natomiast zbierała już resztę na polowanie. Lwiątka jeszcze spały, dlatego jak na razie dookoła panowała cisza i spokój. Kiara przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Przez jej futro poczuła delikatny i gorący wiatr. Uniosła głowę nieco wyżej, gdy nagle poczuła na swoim barku czyjąś dłoń. Odwróciła się szybko i ujrzała obok siebie Rafikiego.
-W-wystraszyłeś mnie - mruknęła lwica, jednak na jej twarzy pojawił się przyjacielski uśmiech.
- Ah wybacz moja droga - odpowiedział szaman odwzajemniając uśmiech.- Ale nie ukrywam, że miałem taki zamiar kochana
- Powinieneś znaleźć sobie inne hobby Rafiki - zaśmiała się.
Szaman, nie kłamiąc, starzeje się. Zamiast jednak myśleć nad emeryturą i znaleźć potencjalnego następce, mandryl od jakiegoś czasu polubił zachodzić wszystkich od tyłu, przez co przyprawia czasem innych o zawał, jednak jego to śmieszy i ma z tego naprawdę świetną zabawę .
- Musicie się przyzwyczaić moja droga do tego - powiedział utrzymując przez chwile jeszcze swój uśmiech.
-Będzie to ciężkie - zaśmiała się znów. - W końcu ciężko jest wyczuć czy ktoś stoi za tobą, czy nie hehe
Nagle szaman spoważniał i mruknął:
- Musicie być gotowi na każdą niespodziankę od życia Kiaro.
Lwica przestając się już śmiać, uniosła brew i spojrzała na niego pytająco. Czyżby o czymś wiedział?
- Masz coś na myśli Rafiki?- spytała.
- Musicie wszyscy nauczyć się uwagi i ostrożności. Nie możecie dać się zaskoczyć moja droga - zaczął.- Kiedy ktoś zajdzie was od tyłu, musicie być pierwsi, zareagować przed nim.
- Czy wiesz o czymś ważnym? - spytała po dłuższej chwili zupełnej ciszy. - Jeżeli tak, powiedz mi, musimy wiedzieć co się dzieje!
- Wiem tyle, co ty Kiaro. Nadchodzą naprawdę ciężkie czasy - powiedział patrząc przed siebie. - Nikt nie jest w stanie przewidzieć co dokładnie...Ale musimy być ostrożni....
Lwica spojrzała w stronę, w którą patrzył mandryl. Przejęta jego słowami szybko zwróciła się do niego:
- Jeżeli będziesz o czymkolwiek wiedział, proszę powiedz mi. Ufam ci Rafiki i wiem, że sam dobrze wiesz co robisz, ale nie trzymaj niczego dla siebie, proszę.
- Nie mogę ci niczego obiecać Kiaro. Jedyne co mogę zrobić, to pomóc na ile mi siły pozwalają. Nie zapominaj, że musicie gotowi być na wszystko.
Lwica nie wiedziała co jeszcze powiedzieć. Była jakby zamurowana. Do głowy nadeszło tysiąc myśli na minutę. Powiedziała tylko ciche:
- Nie lubię, gdy stajesz się taki poważny...
- Ale czasem trzeba moja droga - odparł i po chwili pogładził lwice pociesznie se swoim małym uśmiechem. - Jednak na szaleństwa wciąż mam siłę.
Mówiąc to zaśmiał się głośno i pyknął Kiare w policzek, na co ta zachichotała. Musi wziąć się w garść. W końcu jest córką króla. Musi być opanowana i myśleć rozsądnie i mądrze.
- Dziękuje Rafiki za te informacje - powiedziała. - Na pewno będą pomocne.
Uśmiechnęła się do mandryla przyjacielsko i ciepło.
***
Koda nie spał już od dobrych paru minut. Obudził się, jeszcze za nim lwice wróciły z polowania. Lewek wzdychał co chwila znudzony. Jego siostry i przyjaciele wciąż spali, a sam nie miał co robić. Było mu zbyt ciepło i nudno. Dwie najgorsze rzeczy, jakie mogły mu się przydarzyć. Po dłuższym czasie w końcu postanowił zaryzykować i cicho przeczołgał się do Idii. Podenerwowanie rudej dobrze mu zrobi na duszy. Najpierw zaczął od delikatnego pacania swoją łapą o jej. Lwiczka tylko zabrała swoją i mruknęła coś pod nosem niezrozumiale. Brązowego jednak to nie zniechęciło. Zaczął końcówką ogona drażnić ją w nos. Był przy tym strasznie skupiony. Język na wierzchu, a oczy wpatrzone uważnie w twarz siostry. W głowie obmyślał już plan ucieczki przed zdenerwowaną zielonooką. Lekko zirytowana lwiczka zmarszczyła nos i odgoniła jego ogon łapą, wciąż pogrążona we śnie odwróciła się na drugą stronę, jakby marudząc wciąż pod nosem. Koda w tym momencie przygotował się do zakończenia swojego nikczemnego planu. W jednej sekundzie zacisnął zęby na uchu siostry, przez co ta, jakby ją piorun strzelił, wystrzeliła w górę z piskiem. Przez moment brat próbował się powstrzymać przed śmianiem, aby nie zbudzić reszty, która o dziwo wciąż spała po tym krzyku. Ruda z chęcią mordu w oczach zobaczyła Kodę. Zawarczała i od razu rzuciła się w jego stronę. Ten jednak uniknął ataku i wciąż starając się nie śmiać pobiegł w stronę wyjścia z jaskini jak najszybciej. Idia poleciała wściekła za nim oczywiście, krzycząc :
- Ty mała wredoto!!! Jak ja cię dorwę to przez tydzień nie będziesz mógł usiąść!!!
Gdy lwiak w końcu opuścił jaskinie, mógł już wybuchnąć głośnym śmiechem.
- WRACAJ TU TY SZCZURZE!! krzyczała wciąż ruda lwiczka.
Jej wrzaski były tak głośne, że nie było opcji, aby najmłodsza z rodzeństwa się nie obudziła. Otworzyła leniwie oczy i uniosła pysk. Rozejrzała się dookoła. Utkwiła swój wzrok jednak na wyjściu z jaskini, skąd dobiegały głosy. Wstała powoli i rozciągnęła się. Zaczęła sunąć się w stronę dochodzącego z zewnątrz światła. Zastała tam swoją siostrę, ciągnącą brata za ogon. Brązowy jednak nie dawał się i próbował uciec, ale zielonooka była silniejsza, przez co był zawstydzony. Jego plan miał wyglądać nieco inaczej, ale, aby nie wyjść na przegranego, docinał różnymi tekstami rudej. Jasna podbiegła do nich szybko, wybudzając się zupełnie już i próbowała ich rozdzielić.
-S-spokojnie! Hej, hej Idia no już zostaw go... K-Koda no już cicho...No przestańcie...Pobudzicie wszystkich!
Jednak ci nie reagowali i nadal grali w swoje. Leah odsunęła się lekko od dwójki i usiadła z cichym westchnieniem z małą irytacją na twarzy.
- To się bijcie...- burknęła cicho pusząc lekko policzki i odwracając wzrok.
Mimo to jednak nie będą w stanie tak na to patrzeć wstała i znów próbowała wejść między nich.
-Obudzicie wszystkich no proszę was!
- Niech ten szczur przeprosi!! - warknęła starsza z lwiczek wciąż ciągnąc go za ogon i przyciągając do siebie.
-Koda przeproś cokolwiek zrobiłeś - zwróciła się do brata najmłodsza.
-Nie ma mowy! Moja duma nie pozwala! - prychnął widząc, że dziewczyny mają swoją solidarność. - Nie zmusicie mnie!
- Zobaczymy! - Ruda przyciągała go coraz bliżej siebie. - Będziesz błagać na leżąco aby moje uczy ci wybaczyły!
- Przeproś i będzie po sprawie Koda - prosiła oczami.
- Nie zmusicie mnie! - pozostawał przy swoim lwiak.
Leah nagle usłyszała kroki. Szturchnęła szybko siostrę i poinformowała ją o tym. Ta zażenowana, że musi odpuścić, niechętnie puściła ogon brata, ale warknęła na niego:
-Nie martw się nie ominie cię nic a nic...
-Ohoho zobaczymy jeszcze - uśmiechnął się zadziornie.
Idia zmarszczyła tylko brwi i nos, ale złagodniała jej mina, jak tylko na Lwią Skałę weszła Kiara. Lwica zauważając maluchu podeszła do nich, starając się ukryć zmartwienie.
- Skarby, już wstaliście? - spytała z lekkim uśmiechem i jakby pośpiechem.
- Raczej KTOŚ nas obudził - fuknęła starsza siostra.
- Hehe - zaśmiał się tylko dumnie Koda.
- Wróćcie do jaskini dobrze? Ja, tata i dziadek musimy porozmawiać o pewnych sprawach
- O jakich? - spytał od razu zainteresowany lwiak. - Chcę wiedzieć!
- Przestań się tak ekscytować...- powiedziała z lekką pogardą ruda.
- Co się dzieje mamo? - spytała Leah, zauważając, że coś jest nie tak z tonem lwicy. - Wszystko w porządku?
Kiara skinęła głową.
- Oczywiście skarbie, po prostu..To dotyczy dorosłych. Wracajcie do środka - zagoniła ich łapą w drugą stronę.
- Ale ja chcę wiedzieć mamo!! - zaprotestował syn.
Idia jednak złapała go zębami za ogon i zaczęła przeciągać w stronę jaskini.
- Koda nie marudź...- mruknęła cicho Leah - Jakby to nas dotyczyło, mama by nam powiedziała.
- Nie macie się czym martwić, pobawcie się w środku, tylko nie obudźcie reszty - pomachała im brązowooka.
Gdy trójka weszła już do środka, a protestów Kody nie było już słychać Kiara odetchnęła głęboko. W tym momencie tuż obok niej pojawili się Kovu i Simba. Nie ukrywając już zmartwienia spytała się:
- Co dokładnie się tam stało?
Idia zakrywała bratu usta, aby był cicho i nikt ich nie słyszał. Szepnęła nieco poddenerwowana przez jego ciągłe ględzenie pomimo, że go ucisza, aby się zamknął. Dzięki Leah, brat w końcu uspokoił się, ale z wyrzutami pytał, dlaczego nie chciały wiedzieć o co chodzi.
- Nie jesteście choć trochę ciekawe o co chodzi? - spytał szeptem.
-Może trochę...- powiedziała jasna. - Ale nie możemy przecież stać tam, skoro mama nam powiedziała jasno, że mamy się nie martwić tym.
- Dokładnie. Nie zaczęli by nawet tematu, gdybyśmy byli w pobliżu. Dlatego idioto - skierowała to do brązowego - Przechytrzymy ich i podsłuchamy z ukrycia.
- Słucham? - spytała zaskoczona nieco młodsza.
- Ooo...Podoba mi się to - przyznał lewek.
-Schowamy się za tamtą skałą, ale musimy zrobić to szybko - powiedziała ruda.
- Ale nie myślicie że...- zaczęła ale nie skończyła Leah, gdyż jej przerwano.
- A nie lepiej iść za tamten? Jest nieco bliżej i lepiej będzie słychać ich - zaproponował.
- Słuchajcie...-
-Ale jest mniejszy. Mogą nas zauważyć- powiedziała Idia.
- Ej...Ale-
- Ale jest szansa, że wyjdziemy niezauważeni z pewniejszymi informacjami!
- Ale nie jest pewne, że FAKTYCZNIE nas nie zauważą!
-Ale zawsze jest nawet ten 1% szansy na powodzenie!
- Nie będziemy ryzykować utratą informacji!
-Z twojego miejsca nic nie usłyszymy!
- Jak jesteś głuchy to nie moja wina!
-Sama żeś głucha! Idziemy za moją skałę!
-Nie bo za moją!
-PÓJDŹMY ZA SKAŁĘ PO DRUGIEJ STRONIE JEST W ODLEGŁOŚCI MIĘDZY OBIEMA OPCJAMI - powiedziała w końcu głośniej Leah, trochę zdenerwowana, że nikt jej nie słucha. - To znaczy nie! Nie chodziło mi, że nie powinniśmy chyba-
- Z jednym dzisiaj możemy się zgodzić Koda - mruknęła Idia.
-Prawda. Nasza Leah jest geniuszem strategii - dodał i skinął głową.
Lwiczka czująca się zdeczka zignorowana westchnęła. Chciała powiedzieć zupełnie coś innego. Ale poszła w ślady rodzeństwa, którzy cicho zakradli się w stronę skałki. Ruda i brązowy przepychali się wręcz, kto będzie na przedzie. Leah spokojnie i najciszej szła za nimi, ale utrzymywała tempo. Czuła, że to nie może się dobrze skończyć...Będąc tuż przy skale nagle przez chęć wyprzedzenia brata Idia się potknęła i przewróciła. Była to niebezpieczna dla nich sytuacja. Leah przyspieszyła i zaczęła pchać ją od tyłu, natomiast Koda złapał ją i wsunął czym prędzej za skałę.Całe szczęście nikt tego nie zauważył, pomimo, że było blisko!
- Zepsułabyś akcje - wystawił jej język brązowy zadowolony, że jednak jego siostrze powinęła się noga.
- Zamknij się i słuchaj..- warknęła.
- Nadal myślę, że to nie najlepszy pomysł...- mruknęła Leah.
Cała trójka wystawiła odrobinę głowy i próbowała podsłuchać rozmowę dorosłych. Słyszeli jedynie pojedyncze zdania, bądź wyrywkowe teksty:
-Ale co macie na myśli?
- Wiem co widzieliśmy...
-Kiara..
-Wiem, ale nie możemy...
- Rozumiem...Ale nie zostawimy tego tak...
- To już druga zamordowana lwica...nie możemy dopuszczać...
- Wszystko jest coraz gorsze!...Rozszarpana?!
- Spokojnie ciszej...Bedzie dobrze
- Nie, macie....
- Zła Ziemia?
-...wiem...
- Nie...
- Ale...tak tak..
- Podejrzani?
- ...najrozsądniej
- rozumiem..
-Tak to ...naprawdę
Tyle im jednak wystarczyło, bu zrozumieć, że na Lwiej Ziemi dzieją się straszne rzeczy. Zszokowane lwiaki musiały wszystko przetworzyć, za nim mogły jakkolwiek zacząć myśleć o tym. Jako pierwszy otrząsnął się Koda. Zagonił szybko siostry szybko z powrotem, jak tylko zauważył, że trójka rozdzieliła się, a ich mama wraca w stronę jaskini. Udało im się z powrotem również nie zostać zauważeni. Ta wiadomość strasznie nimi wstrząsnęła. Czyli Zari nie była jedyną ofiarą... Lwice wciąż umierają z nieznanych powodów. Koda zmarszczył brwi i uderzył łapą o ziemię zdenerwowany:
-Dlaczego o niczym nam nie mówią?!
Ani Leah, ani Idia nie były w stanie nic powiedzieć. Za nimi pojawiła się po chwili Kiara.
- Nadal się denerwujesz o to? - spytała z fałszywym uśmiechem, który skrywał teraz strach i niepokój.
Koda umilkł. Siostry nie były w stanie nic powiedzieć, dlatego musiał wziąć sprawy w swoje łapy.
- Tak! C-Chce wiedzieć o czym rozmawialiście! - warknął udając obrażonego, starając się wyjść jak najbardziej przekonywająco.
-Jak podrośniesz, będziesz mógł brać udział w rozmowach dorosłych, a teraz ciesz się dzieciństwem, póki możesz - zaśmiała się, jednak było słychać nienaturalność w jej głosie. - Niedługo wróci wasza babcia z jedzeniem, mam nadzieję, że wytrzymacie.
Widząc, że mama zmieniła temat ustąpił temu, zerkając ukradkiem na siostry.
- N-na razie nie jestem głodna - mruknęła jasna w końcu, wciąż będąc w wielkim szoku.
- Jak przyjdą to przyjdziemy, a teraz idziemy się bawić! - powiedział szybko Koda i przepchnął obie siostry, które nie opierały się (dlatego mu się udało) do dalszego kąta jaskini. Kiara patrzyła na nich przez dłuższą chwilę, aż w końcu westchnęła. Słabo się czuła, za dużo informacji dostała na raz. Położyła się w swoim ulubionym miejscu, musi odpocząć i wszystko przetworzyć na nowo.
Koda natomiast powiedział do lwiczek cicho, gdy już się zatrzymali, będąc z dala od Kiary:
-Musimy poważnie porozmawiać dziewczyny...
Idia zamrugała parę razy i spojrzała na rodzeństwo. Odchrząknęła i powiedziała:
-Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam...
- Właśnie. Coś tu jest nie tak, a dorośli o niczym nas nie informują... - powiedział Koda.
- Pewnie nie chcą nas martwić, dlatego nie chcieli, żebyśmy słyszeli... - dodała jasna.
- Ale chyba jesteśmy częścią tego stada, a do tego, to jedno z nas przejmie tron! - uparł się brązowy - Nie powinni tego trzymać w tajemnicy, też chcemy i powinniśmy wiedzieć o tym co się dzieje wokół!
- Zgadzam się z Kodą. Nie powinni przed nami ukrywać takich rzeczy! - przytaknęła Ruda.
- Ale...robią to pewnie dlatego, że się martwią...- mruknęła lwiczka. - Aczkolwiek po części, takiej malutkiej tyci tyci się z wami zgadzam.
-Zgadzasz się z czym? - nagle trójka usłyszała głos za sobą.
Stała tam jeszcze trochę zaspana lwiczka. Avonna ziewnęła głośno i weszła między nich.
- Mogliście nas obudzić jak wstaliście... - mruknęła. - To o co chodzi?
Jasna spojrzała na dwójkę. Widziała, że Koda już miał otworzyć pysk, aby zacząć żalić się jak to nikt im nic nie mówi. Pokiwała przecząco głową szybko, aby nic nie wypaplał. Idia zauważyła to od razu i szybko kopnęła brata, za nim cokolwiek zaczął. Brązowy skulił się z cichym piskiem, a Idia przejęła pałeczkę.
- Dyskutowaliśmy właśnie na temat tego, że mamy za mało miejsca na spanie! My mamy najmniejszy kąt nie sądzisz? To irytujące - wywróciła oczami.
-Huh? - przekrzywiła głowę Avonna. - Powiem wam, że nawet nie zauważyłam tego szczerze hehe
- Ja tak samo, ale kiedy Koda o tym powiedział, faktycznie chyba mamy trochę mniej miejsca niż inni - dodała Leah.
Koda wciąż cicho sycząc z bólu - siostra miała mocnego kopa - spojrzał pytająco na obie. W jego oczach malował się obraz słowa "Dlaczego?". Jasna domyśla się, że skoro jest to rodzaju tajemnicą między dorosłymi, nie powinni teraz o niej wszystkim rozpowiadać. Rozpętało by się duże zmieszanie, czego nie chce, jak pewnie rodzice również nie chcą tego. Lepiej, aby pozostało to jak na razie tajemnicą między ich trójką. Z biegiem czasu zobaczą co robić dalej. Jednak informacja o zamordowanych lwicach wprawiła małą w niepokój. I nie tylko ją! Cała trójka mocno to przyjęła do siebie. Może nie pokazują tego, albo nie jest to aż taki mocny cios...Ale to wszytko to dopiero początek. Rzeczy na Lwiej Ziemi będą już tylko gorsze, czego lwiaki najbardziej się nie spodziewają. Bardzo powolnymi krokami zbliżają się naprawdę ciężkie czasy. Jak już się wszystko zacznie, nie wiem czy to będzie już opcja powrotu do tych cudownych czasów...
***
Witajcie z (w końcu po tylu latach) nowym rozdziałem!
Widziałam, że wiele z Was czeka na kontynuacje, mimo tej wieeeeelkiej przerwy, Dziękuje Wam za to z całego serduszka <3
Nie pozwoliłabym sobie zostawić tego bloga tak bez zakończenia, dlatego postanawiam go dokończyć. Od razu chciałam poinformować wszystkich, że nocie pojawiać się mogą i najprawdopodobniej będą nieregularnie, ale będą na pewno ^^'
Stworzę wkrótce oddzielną notkę informacyjną na szybkie właśnie informacje związane z tak długą przerwą, co przekształca się na małe zmiany, ale to już następnej notce ^^
Mam nadzieję, że Wam się rozdział spodobał i wciąż będziecie tu zaglądać na kontynuacje ^^
A więc Witajcie z powrotem <3
i Pozdrawiam Was wszystkich najserdeczniej jak potrafię!~ ;*